Aleksandra i Katarzyna

Kasia musi rozwieść się z Aleksandrą, by Polska dokonała korekty płci w jej dokumentach

Źródło zdjęć: © archiwum prywatne / Licencjodawca
Blanka RogowskaBlanka Rogowska,08.08.2022 09:10

Tęczowe rodziny chcą zmian. Wnoszą, by polskie urzędy stanu cywilnego uznały ich małżeństwa zawarte zagranicą. Nie zgadzają się na rozwód w celu dokonania korekty płci w dokumentach. - Kropla drąży skałę - mówią.

Kasia i Aleksandra są razem od ponad pięciu lat. 17 października będą obchodzić drugą rocznicę ślubu.

W urzędzie stanu cywilnego urzędniczka wyglądała na zafrasowaną. Gdyby spojrzeć w dokumenty, problemu być nie powinno. Obywatel i obywatelka są stanu wolnego i chcą wziąć ślub. Ale przed nią stanęły dwie młode kobiety. Kasia, w dokumentach wpisane ma imię męskie, jest osobą transpłciową. Używa żeńskiego imienia, ma kobiecą ekspresję, uwielbia nosić sukienki.

Kasia i Ola. Dwie panny młode pod polskim godłem

- Urzędniczka uznała, że skoro Kasia czuje się kobietą i może chcieć kiedyś przeprowadzić zabieg korekty płci, to nie jest pewna, czy ślub jest możliwy. Gdyby dokonała korekty dokumentów, to nie mogłybyśmy być małżeństwem, ponieważ w Polsce małżeństwa jednopłciowe są nielegalne. Dopytywała, czy jesteśmy pewne decyzji o ślubie - opowiada portalowi Vibez.pl Aleksandra.

Urzędniczka postanowiła skierować sprawę do sądu rodzinnego, który finalnie wydał zgodę na ślub.

- To było takie słodko-gorzkie wydarzenie. Z jednej strony miałyśmy wrażenie, że trochę obeszłyśmy system, z drugiej źle się czułam, że muszę składać przysięgę małżeńską, używając męskiego imienia. Żeby w ogóle wziąć ślub musiałyśmy poczekać na wyrok sądu - wspomina Kasia. I dodaje: - Zostałyśmy potraktowane szczególnie. Małżeństwo pod specjalnym nadzorem. Choć musiałam złożyć przysięgę, używając męskiego imienia, cała reszta była taka, jak sobie wymarzyłyśmy. Byłyśmy w identycznych białych sukienkach, w takich samych ramoneskach - opowiada Kasia. Tłumaczy: - Wzięłyśmy ślub, bo chciałyśmy być oficjalnie traktowane jak rodzina. Zwłaszcza, że wtedy na świecie był już Staś, nasz synek.

Zdjęcia z ich ślubu widziała chyba cała Polska. Dziewczyny udzielały wywiadów, występowały w programach śniadaniowych. Informacja zaczęła żyć własnym życiem, a ci, którzy skupili się tylko na fotografiach i nagłówkach, dziwili się. Przecież w Polsce nie ma małżeństw jednopłciowych, a ze zdjęć, pod polskim godłem w urzędzie stanu cywilnego, uśmiechają się dwie piękne dziewczyny.

Kasia i Aleksandra: Polska chce naszego rozwodu

Od ponad roku Aleksandra, Kasia i Staś mieszkają w Szwecji. Kasi w szwedzkim dowodzie osobistym pozwolono wpisać żeńskie imię, którego używa na co dzień.

- Rozpoczynam proces tranzycji medycznej w Szwecji. Ale nie wiem, jak mam rozegrać tranzycję w kwestiach formalnych, czyli np. wymianę dokumentów, zmianę oficjalnych danych. Nie jestem obywatelką Szwecji, więc muszę barować się z polskim systemem. A w Polsce jest tak: żeby zmienić płeć w dokumentach, muszę: po pierwsze, pozwać swoich rodziców, po drugie, wziąć rozwód z Aleksandrą - mówi Kasia.

- Spróbujemy oczywiście rozpocząć w Polsce procedurę bez rozwodu, choć jesteśmy gotowe na to, że sąd wtedy odmówi korekty płci w dokumentach, lub - co gorsza - uzna nasze małżeństwo za nieważne - mówi Aleksandra.

- Będziemy walczyć do końca, żeby tego rozwodu nie było - dodaje Kasia.

Pytam co się stanie, jeśli polskie sądy postawią ultimatum: albo rozwód, albo korekta płci w dokumencie.

- Możliwe, że to będzie trwało tyle czasu, że do tego momentu będziemy mieć już szwedzkie obywatelstwo. A jeśli Szwecja skoryguje płeć w dokumentach, to - miejmy nadzieję - tę decyzję uzna także Polska - mówi Aleksandra.

- Jesteśmy przygotowane na wieloletnie procesy. Może w tym czasie przepisy w Polsce się zmienią i małżeństwa jednopłciowe będą dopuszczalne - zastanawia się Kasia.

Tęczowa rodzina: W Szwecji oddycha się inaczej

- W Szwecji czujemy się znacznie lepiej. Co to znaczy? Aż nie wiem od czego zacząć - mówi Kasia. Wymienia: powszechne celebrowanie tęczowej społeczności (w czasie miesiąca dumy cały Göteborg, gdzie mieszkają, tonie w tęczowych flagach), tęczowa grupa w zakładzie pracy, spotkania dla tęczowych rodzin w lokalnym domu kultury.

- W Polsce, gdy mówiłam obcej osobie, że mam żonę, byłam wywoływana do tablicy: a jak to, a dlaczego, a od kiedy, a po co. Ludzie czuli, że mogą mi zadać bardzo intymne pytanie, dziwili się. Tutaj czuję się... normalnie. Nie muszę się z niczego nikomu tłumaczyć - mówi Aleksandra.

- Nadal zdarza się, że czujemy się zszokowane, że możemy tu żyć tak... normalnie, że istnieje tak otwarty kraj, oddycha się inaczej - dodaje Kasia.

Kasia i Aleksandra do Szwecji wyemigrowały przede wszystkim ze względu na synka. Przerażała je wizja, że w Polsce będzie musiał mierzyć się z przykrymi uwagami i hejtem.

- To, że dziecko jest wychowywane w tęczowej rodzinie, nikogo tu nie dziwi. Nasz syn nie jest zresztą w przedszkolu jedynym w takiej sytuacji - mówi Aleksandra.

Urząd Stanu Cywilnego. Coraz więcej tęczowych par składa podania

Po niemal dwóch latach od ślubu Kasi i Aleksandry urzędy stanu cywilnego w Polsce rozważają kolejne podania od tęczowych rodzin. "Wyborcza" opisuje historie Karoliny i Hanny, Basi i Lotte oraz Mateusza i Miłosza, którzy śluby wzięli zagranicą, a w polskich urzędach stanu cywilnego złożyli wnioski o rejestrację ich małżeństw.

Są gotowi na porażkę przed polskimi sądami i na to, by na końcu procedury odwołać się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Wszystko po to kolejne pary miały łatwiejszą drogę.

- Jesteśmy nastawione na to, że w Polsce przegramy we wszystkich instancjach. Wiemy, że to będzie długoletnia walka, ale myślę, że wygramy w Strasburgu. Mamy przykład Włoch, które w ten sposób zostały zmuszone do wprowadzenia związków partnerskich. To jest kwestia wywierania nacisku, żeby podjęli się tej sprawy. Nie wyobrażam sobie, żeby wydali negatywny wyrok, ponieważ to by było sprzeczne ze wszystkimi wartościami Unii Europejskiej. Pytanie tylko, kiedy to zrobią. Dlatego zbieramy się w grupy i bardzo zachęcamy kolejne pary do zgłaszania się do nas, by walczyć o nasze prawo do uznania małżeństwa wspólnie - mówi "Wyborczej" Karolina Skowron - Baka, która wraz z żoną czeka na decyzję łódzkiego urzędu stanu cywilnego.

Idą wybory. Czyli Donald Tusk i Jarosław Kaczyński o LGBT+

Za rok wybory parlamentarne i samorządowe. Liderzy ugrupowań politycznych ruszyli już w Polskę. Donald Tusk, przewodniczący KO, obiecał, że gdy dojdzie do władzy zalegalizuje związki partnerskie. Jarosław Kaczyński, prezes PiS, coraz częściej odnosi się do osób transpłciowych.

- Oczywiście ktoś się może z nami nie zgadzać, ma lewicowe poglądy. Uważa, że każdy z nas może w pewnym momencie powiedzieć, że do godziny wpół do szóstej byłem mężczyzną, a teraz jestem kobietą - mówił w czerwcu we Włocławku. To nie jedyne transfobiczne wypowiedzi Kaczyńskiego.

- Niestety widzę, że to jest globalny trend. Nagle modne zaczęło być atakowanie osób transpłciowych na całym świecie. W USA w partii Republikańskiej to temat numer jeden. W Wielkiej Brytanii mamy choćby J. K. Rowling i silny ruch antytrans. Władimir Putin rok temu porównał nonkonformizm płciowy i nacisk na prawa osób transpłciowych do "nowych szczepów pandemii" podobnej do koronawirusa. Myślę, że ktoś w PiS-ie uznał, że skoro światowa prawica o tym mówi, to jest to też temat dla nich - mówi Kasia.

- A przedstawicielki polskiej lewicy czy feminizmu wcale nie pomagają, a ramy nawet liberalnych mediów są szeroko otwarte na nienaukowe teorie. Mam na myśli np. Kayę Szulczewską - dodaje Aleksandra.

- To taka narracja, że mamy jakiś nagły i nieuzasadniony wzrost tranzycji, a lekarze bez żądnego namysłu i badań przeprowadzają operacje nawet na dzieciach. Obłęd - dodaje Kasia.

Trzaskowski i Hołownia o LGBT+

Kasia i Aleksandra pamiętają ostatnią kampanię wyborczą. Politycy PiS dużo mówi o "ideologii gender" i LGBT+. I wtedy doszło do brutalnych ataków narodowców na osoby pikietujące na rzecz praw mniejszości w Białymstoku.

- To było przerażające. Z tej kampanii pamiętam też niestety, że i Hołownia i Trzaskowski mówili, że nie zgadzają się na adopcję dzieci przez pary homoseksualne. Puszczali oko do prawicy. Poczułam się oszukana - tłumaczy Kasia, a Aleksandra dodaje: - To sugerowanie, że deprawujemy dzieci, że jesteśmy gorszymi ludźmi. Tymczasem coraz więcej dzieci wychowuje się w tęczowych rodzinach.

trwa ładowanie posta...

Już w 2010 roku raport "Tęczowe rodziny w Polsce" wyliczał, że 50 tys. dzieci w Polsce może być wychowanych przez rodziców tej samej płci. Jak zaznaczają autorzy, są to jedynie wyliczenia szacunkowe. Opublikowany w 2014 roku raport "Rodziny z wyboru" wskazuje, że prawie co dziesiąta osoba (9 proc.) pozostająca w związku z osobą tej samej płci ma dziecko. Wiarygodnych danych na ten temat brakuje, ale eksperci szacują, że w 2022 roku jest ich znacznie więcej. Według sondażu wykonanego w 2022 roku na zlecenie Oko.press, 64 proc. Polek i Polaków popiera "jakąś formę zmian prawnych, ułatwiających życie tęczowym parom i rodzinom żyjącym w Polsce".

- Legalizacja małżeństwo jednopłciowych i możliwość adopcji byłaby usankcojowaniem tego, co już się dzieje i wsparciem dla tych dzieci. W wielu rodzinach jest dwoje troskliwych rodziców, ale jeden jest formalnie osobą dla dziecka obcą. Mimo, że wychowuje je, kocha, łoży na utrzymanie. I codziennie drży ze strachu, co stanie się z dzieckiem, gdy temu formalnemu opiekunowi coś się stanie - mówi Aleksandra.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 41
  • emoji ogień - liczba głosów: 7
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 62
  • emoji smutek - liczba głosów: 20
  • emoji złość - liczba głosów: 62
  • emoji kupka - liczba głosów: 188