Frank Leen - wywiad

Frank Leen: "firmę trzeba rozwijać solo, na spółkę przyjdzie czas" [WYWIAD]

Źródło zdjęć: © Facebook - Frank Leen
Maja Kozłowska,
16.06.2023 13:30

Frank Leen to artysta, który z pełną swobodą żongluje gatunkami i nie boi się żadnych eksperymentów. W wywiadzie opowiada, jak dba o work-life balance i jak trudno jest mu się muzycznie zdefiniować.

Frank Leen to artysta, który nie obawia się płynąć pod prąd. Jest tuż przed debiutem, lecz zdołał już zaprezentować się z możliwie każdej muzycznej strony. Utwory z rockowym sznytem, elektroniczne letniaczki, numery podbite house'owym brzmieniem czy wręcz rapowym zacięciem: ten brzmieniowy miszmasz zaskakująco dobrze się ze sobą łączy, tworząc sylwetkę muzyka nadzwyczaj wszechstronnego.

Frank Leen ma aspirację, by stworzyć własny, całkowicie oryginalny gatunek - aspiracje zupełnie słuszne, biorąc pod uwagę jego lekkość w dryfowaniu między konkretami i wyłuskiwaniem z nich nowości i ciekawostek, zupełnie nowych, niezagospodarowanych muzycznie przestrzeni.

Artysta został wyróżniony dołączeniem do programu Spotify RADAR Polska 2023, który ma na celu wspieranie młodych artystów w rozwoju ich kariery.


- Na początku nie wierzyłem. Jest to dla mnie bardzo duże wyróżnienie i jestem za to niesamowicie wdzięczny. Bardzo mi schlebia, że zostałem zauważony, bo całe życie robię muzykę i teraz naprawdę widzę efekty - komentuje Frank Leen swój udział w Spotify RADAR Polska.

Frank Leen - "każda z moich piosenek opowiada historię"

Maja Kozłowska, vibez.pl.: "Bombonierki" to singiel, którym się wybiłeś. Który z tych wydanych później był najważniejszy dla ciebie, a który najważniejszy dla rozwoju twojej kariery?

Frank Leen: Wybiłem się, to moim zdaniem naciągnięte słowo, ale dzięki, że tak to widzisz. Najważniejsze dla mnie są "Złudzenia", chociaż ciężko jednoznacznie stwierdzić. Każda z moich piosenek opowiada historię, a ja mam powody, by być dumny z nich wszystkich. Nie mogę zostawić żadnej na lodzie.

Na jakich najdziwniejszych playlistach znalazłeś swoje numery?

Frank Leen: Na jakiejś podwodnej… Myślę, what? Jak ktoś może pod wodą słuchać muzyki? W sumie podoba mi się ten pomysł, że ktoś słucha mojej muzyki, kiedy nurkuje, to byłoby zajebiste.

Może bardziej chodzi o taki "floating" vibe? Czujesz ten klimat?

Frank Leen: Totalnie!

Kiedy zostałeś wybrany do uczestnictwa w programie Spotify RADAR Polska 2023, to już była kolejna edycja, a program miał pod swoimi skrzydłami wielu różnych artystów z zupełnie innych baniek. Z kim z nich masz najlepszy muzyczny feeling?

Frank Leen: Każdy z nich reprezentuje zupełnie inny nurt i nie zamyka się. Podoba mi się muzyka ich wszystkich. IGNACY jest popowym artystą, ja też staram się takie elementy zawierać u siebie. Stickxr to wolność i frywolność. Bambi zajebiście fajna, też hip-hop i wolność. A ta Ukrainka to najbardziej alternatywna postać. Z każdym vibe’uję i fajnie się razem zgraliśmy. Niby każdy robi coś innego, ale jednak wszyscy robimy to samo.

Frank Leen - Bombonierki (Official Video)

Frank Leen: gatunkowy galimatias, wolność i przekraczanie granic

A gdybyś mógł wskazać wasz wspólny mianownik?

Frank Leen: Wolność, wolność totalnie. I łamanie barier. Gatunkowych i w ogóle.

To na pewno biorąc pod uwagę twój styl. A propos - odszedłeś od robienia gitarowych rzeczy?

Frank Leen: No widzisz, te rzeczy, które teraz wypuszczam, są inne. Mam listę tracków z mojej płyty, mogę ci nawet pokazać.

Jest ich naprawdę sporo…

Frank Leen: "Most" zrobiłem specjalnie na wyjazd do Nowego Jorku, bo ugrałem go wcześniej, niż zrobiłem piosenkę. Miałem melodię na refren i rozwinąłem ją pod klip. Dużo rzeczy robię na bieżąco, oprócz "Złudzeń", one są stare. Mam gitarowe numery na płycie, więc przyjdzie czas na zaskoczenia. Teraz mam elektroniczny okres i też mi to siada, bo całe życie grałem na tej gitarze. Mogę pobawić się syntezatorami i to dla mnie fun, ale gitary nigdy nie odłożę.

Faktycznie szykuje się zatem eklektyczny krążek. Twoja muza teraz jest bardzo smooth, łączysz wiele gatunków. Mówiłeś kiedyś, że chciałbyś stworzyć własny gatunek - jak się do tego zabierasz?

Frank Leen: Robię muzę. Siedzę, słucham i odkrywam. Intuicja mi podpowiada, żeby do house’owego numeru dodać element rapowy. Nie kminię nad tym: "o, muszę coś dodać, żeby powstało coś nowego". Wychodzi to naturalnie, wiem, co robić, a czego nie. I lubię właśnie robić to, czego zazwyczaj się nie robi.

Frank Leen - Most (Official Video)

Frank Leen: artysta, w którym są dwa wilki

Muzyka, chociaż unika szufladek, mimo wszystko ich potrzebuje. I może to kontrowersyjny take, ale wszystko zaczyna się od nazwy. Jeśli wymyślisz nazwę na to, co robisz, to wtedy będziesz mieć gatunek, bo prędzej czy później ktoś to podchwyci.

Frank Leen: Nie myślałem o tym wcześniej, ale faktycznie. Z tymi nazwami często mam problem. Mam ich za dużo w głowie i nie wiem, którą wybrać. Ktoś się mnie spytał, jak się aranżuje w tym gatunku, w którym tworzę i czy mu czegoś nie podpowiem. Ja mu mówię: "stary, nie mam pojęcia, ale mogę ci podesłać streamy Disclosure, które oglądałem. A potem film "It May Get Loud" z Jackiem White’em, Jimmym Page’em i The Edge. To taki zlepek wszystkiego, co lubię. Myślę, że przyjdzie czas, że faktycznie dam mu nazwę. Fajnie, że dałaś mi ten hint, bo teraz będę mieć z tyłu bani, że muszę się nazwać.

Sporo działasz z Michałem Aniołem, CatchUpem, Promethem. Ale jednocześnie nie jesteście oficjalnym kolektywem, pracujecie na swoje nazwiska solowo. Jesteście chyba jedyną taką grupą, która zaczęła od kumpelstwa.

Frank Leen: Muzyka u nas była zawsze, ale to nie jest aspekt pierwszorzędny. Czasami siadamy i robimy piosenki, ale gdyby tak było cały czas, to zaczęlibyśmy w końcu robić to samo. Mnie to pasuje i chłopakom też, że każdy z nas ma swój świat. Spotykamy się nawet codziennie, gadamy, spędzamy czas. Zdarza się, że robimy coś razem, ale to nie jest to, co po pierwsze nas łączy. Raczej wolimy wyjść sobie na spacer.

Mamy dalekosiężne plany, że nasza wspólna muza wyjdzie, ale na razie każdy pracuje na swoje, żeby nawzajem się pchać dalej. Kiedyś na pewno ukaże się to kolektywnie i nawet, jak będziemy nazywać się inaczej, każdy będzie wiedział: o, to te chłopaki. Firmę trzeba rozwijać solo, a na spółkę będzie czas.

Biznesowe podejście, ale takie trzeba mieć, żeby się przebić. A wolisz pracować solo czy właśnie w trybie burzy mózgów?

Frank Leen: Są we mnie dwa wilki. Fajnie robić rzeczy na własną rękę, ale praca w grupie daje szybką weryfikację pomysłów i to przez więcej niż jedną głowę. To z kolei nakręca na działanie solo.

Frank Leen - wywiad
Frank Leen - wywiad (Facebook - Frank Leen)

Frank Leen - rozluźniacz atmosfery

Mocno cenisz feedback?

Frank Leen: Totalnie. Idziesz do sklepu po bułki i nagle masz 12 regałów z pieczywem i myślisz kurde, to jest jedno i to samo, tylko w innej postaci i nie wiesz, którą wybrać. Ale masz tego kumpla, który mówi: "dobra stary, weź dwie grahamki i elo".

(śmiech) A kiedy pracujesz z kimś albo w większej grupie, masz wtedy swoje miejsce? Jesteś prowodyrem czy raczej odwrotnie?

Frank Leen: Kiedy spotykam się z kimś nowym, zawsze zagaduję, to też dużo daje. Stresująca atmosfera w niczym nie pomaga. Staram się być takim rozluźniaczem atmosfery.

Każdy ma historię, którą chce opowiedzieć. Żeby z kimś tworzyć, też muszę poznać, o co mu chodzi. Nadawać na tej samej fali. Kolaboracja działa tylko wtedy, gdy i ty i osoba, z którą pracujesz, chcecie jak najlepiej.

A miałeś taką sytuację, że sprawy zawodowe wykiełkowały w jakąś przyjaźń?

Frank Leen: Z Planem B tak było. Umówiliśmy się na piosenkę i się okazało, że to prawdziwy ziomal. Byliśmy nawet ostatnio na wycieczce we Włoszech. Miałem też tak z Blindersem. Polska musi go poznać. To producent, który robi muzę z Martinem Garrixem, a nie mówi się o nim tutaj.

Frank Leen - Złudzenia (Official Video)

Frank Leen: "po angielsku nagrywa się dla ciekawostki"

Promowanie muzyki jako debiutant nie jest łatwe. Czy jest w tym jakaś granica? Coś, czego byś nie zrobił?

Frank Leen: Raczej nie. To jest trudny proces w głowie, jeśli nie jest się do tego przyzwyczajonym. Będzie ciężko zrobić tiktoka. To nie jest dla mnie naturalne, ja jestem trochę starszy, pamiętam jeszcze Musical.ly. Chcę, żeby moja muza szła szeroko i daleko.

Jestem fanem tej naturalnej drogi, gdy komuś podoba się to, co robię i zaczyna mnie obserwować. Wiem też, jak działa marketing i że trzeba czasami podsuwać rzeczy pod nos. Bałem się, że nie mogę dodać czwartego Instastories w tym tygodniu z moją piosenką, bo ktoś pomyśli, że go zanudzam. Wiem jednak, że pracowałem ciężko na to, to jest cząstka mnie, więc powinienem być z tego dumny.

A czy twoim zdaniem karierę w Polsce da się zrobić, śpiewając po angielsku?

Frank Leen: Po angielsku nagrywa się bardziej dla ciekawostki. Bardzo się cieszę, że wydałem dwa kawałki po angielsku, bo teraz bym ich raczej nie wypuścił. Ale mogę pokazać to komuś i pochwalić się, że potrafię. Cały czas je robię, kawałki po angielsku są, a ja po prostu cały czas spełniam swoją misję.

Płyta ma zostać wydana jesienią, do premiery coraz bliżej, więc powiedz, jak dbasz o swój work-life balance?

Frank Leen: Oj, chciałbym dbać. Mogę ci powiedzieć, jak wygląda mój typowy dzień. Wstaję, jem coś, oglądam głupoty na YouTubie. Potem odpalam Abletona i sprawdzam, co zrobiłem w nocy. Jak mi się podoba, to siedzę w dresach do wieczora albo dopóki mam wenę. Łapię się z kimś na spacer albo idę do Michała (Anioła - przyp. red). Często go odwiedzam bez zapowiedzi, znam kod do domofonu, słuchaj. Jak wracam, znowu siadam do pracy, wtedy mam największy pik kreatywności. W okolicach 21-22 pracuje mi się najlepiej. Ludzie z wytwórni już skończyli pracę i nie muszę odbierać telefonów (śmiech).

Miałem też ostatnio taki dzień, że nic mi nie szło. Testuję sobie różne metody na produktywność i stwierdziłem, że będę robić, dopóki mi coś nie wyjdzie. Bite dziesięć godzin usiłowałem pracować i dopiero na końcu przyszedł efekt. Istnieje na pewno u mnie wspólny mianownik tej 22-24.

Frank Leen - wywiad
Frank Leen - wywiad (Facebook - Frank Leen)

Frank Leen - jak trasa, to z zespołem!

Czyli z ciebie prawdziwy nocny marek.

Frank Leen: Tak, ale też wstaję wcześnie.

A ile godzin śpisz?

Frank Leen: Z pięć-sześć.

Sześć godzin jeszcze mieści się w widełkach normy (śmiech). Na sam koniec - zagrałeś już kilka festiwalowych koncertów, ale pełnoprawnej trasy jeszcze nie było. Jakie są na to plany?

Frank Leen: Jest to w planach, ale najpierw płyta. To moje marzenie - jestem pewny, że to się stanie, ale nie wiem jeszcze kiedy. Z trzyosobowym bandem: ja, perkusista Wojtek i jestem w trakcie szukania mózgu operacyjnego, czyli komputera i syntezatorów. Gadałem już z kimś i znacie go wszyscy. Zobaczymy, czy pyknie.

Dzięki za rozmowę i powodzenia!

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 1
  • emoji ogień - liczba głosów: 2
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0
Radek,zgłoś
Super nagrywaj
Odpowiedz
0Zgadzam się0Nie zgadzam się