Wiedźmin, Sezon 3: nowe postacie. Standardowo: fani płaczą o Azjatkę wcielającą się w Elfa

Powiedzmy sobie dwie rzeczy na start: Netflixowski "Wiedźmin" był tragiczny w drugim sezonie. Niespójny, idiotyczny i bezsensowny. Druga rzecz: twórcy odeszli tak mocno od materiału źródłowego, że obecny serial to produkt jedynie inspirowany twórczością Sapkowskiego.

Czy to źle? Teoretycznie dzięki temu mogą stworzyć produkt globalny, który się przypodoba każdemu. Nie ma w tym nic złego.

Uff, dobra. To teraz pora na mięsko. Otrzymaliśmy informację o czterech nowych rolach w trzecim sezonie "Wiedźmina".

• Robbie Amell (Arrowverse) wcieli się w Gallatina;
• Meng’er Zhang w Milvę;
• Hugh Skinner w Księcia Radowida;
• Christelle Elwin w Mistle.

Trójka z bohaterów pochodzi z książek - ale znając życie, showrunnerzy zmienią sporo w ich historii. Łapcie krótki opis postaci:

Urodzony wojownik, Gallatin, przewodzi armii partyzantów Scoia'tael walczących w imieniu Nilfgaardu. Nie boi się mówić prawdy, ale lojalność Gallatina wobec swoich ludzi prowadzi go na kurs zderzeniowy z Francescą w sprawie władzy.

Milva, człowiek adoptowany przez driady z Lasu Brokilonu, jest zaciekłą i utalentowaną łowczynią. Doskonałe umiejętności łucznicze w połączeniu z zimną jak skała wolą przetrwania czynią z niej groźnego przeciwnika na bezlitosnym Kontynencie - kto się z nią zetknie, ryzykuje.

Królewski playboy i młodszy brat króla Vizimira, Radovid, niespodziewanie staje się człowiekiem wewnątrz redańskiego wywiadu. Dzięki swojemu dobremu wyglądowi i pijackiemu urokowi Radovid zadziwia przenikliwością w sprawach politycznych, ale to wszystko gra, dopóki komuś nie stanie się krzywda.

Mistle jest członkinią Gangu Szczurów, bandy zagubionych nastolatków, którzy okradają bogatych i przekazują pieniądze sobie - a czasem także biednym. Jest twarda jak ulica, podejrzliwa wobec wszystkich i żądna zemsty, aż do przypadkowego spotkania, które zmieni wszystko.

Tak. Fani po ogłoszeniu angażu osoby pochodzącej z Azji w serialu zaczęli wielki lament. Tak, według nich w jakichkolwiek wytworach opartych na książkach Sapkowskiego nie może się pojawić osoba o innym odcieniu skóry niż biała jak śnieg.

Rozumiem oburzenie w zmianach fabularnych. Sorki, ale drugi sezon to kołowrotek rozczarowań i nudy. Producenci chcieli zrobić coś "pod młodych ludzi", ale to kompletnie nie wyszło. Taka prawda.

Ale tak? Co ma pochodzenie do tego, jak wygląda przebieg fabuły? Kolor skóry nie ma żadnego znaczenia w grze aktorskiej. Szkoda gadać, co showrunnerzy zrobili z tym serialem. Ale teraz już nie ma powrotu i cieszmy się z tego, co jest. Chociaż jest też ból niektórych komentujących xD

Komentarze w internecie są niesamowite.

Na ostatni komentarz odpowiedział oficjalny FP Wiedźmina na Facebooku XDD

Ała.

Powiedzmy sobie szczerze: Netflix odszedł już tak daleko od książek, że ten Wiedźmin mógłby być "tworem inspirowanym przez książki Sapkowskiego". No i hej, korporacja tworzy całe uniwersum, które będzie takie, a nie inne. Stąd takie, a nie inne zmiany były do przewidzenia.

A że komuś się nie spodobało - trudno, są inne seriale. Ba, jest nawet dobry, polski serial z Żebrowskim, który zawsze był trochę wyśmiewany przez gumowego smoka rodem ze średniowiecznego sklepu BDSM.

I tak, brakuje mi odrobinę w "Wiedźminie" polskich aktorów.

Also, Maciej standardowo przewidział przyszłość: