Wersow kupiła "NOWY" samochód. Fani narzekają, że "JEST PO WYPADKU"

Weronika Sowa, działająca w internecie jako Wersow, jest wam zapewne znana. Po wpadkach w 2021 roku, szczególnie z "pożyczeniem" sobie logo, wyszła na prostą. Jej content, z drobnymi odklejkami, jest pozytywnie odbierany przez widownię. Weronika wzięła się w garść i jest uważana za jedną z najlepszych członkiń Ekipy - tuż po Patecu, ale to wiadomo.

Jej film z początku lutego pt. "REAKCJA EKIPY NA MOJE NOWE AUTO!" jest cały o nowym Mercu. Wersow pokazuje, jak się jara nim, jak jest oblepiony - jej fani lubią taki content.

Po grupach i komentarzach zaczęła nieść się informacja, jakoby Wersow miała oszukać widzów. Znaczy, przedstawiać pewne rzeczy inaczej niż tak jak jest w rzeczywistości.

To prawda. Auto nie jest w żadnym stopniu nowe, ponieważ ma na liczniku prawie 6 tys. kilometrów.

Na 99% to prawda. Jak o tym możemy się dowiedzieć? Poniżej trochę więcej o tym.

Na Wykopie, jak na to Wypoku, pojawiły się takie komentarze:

Ten komentarz ma trochę racji. Wersow powiedziała na filmie, że nie będzie contentu z odbierania auta z salonu, bo "to już było na kanale".

W rzeczywistości, prawdopodobnie, to auto było w salonie - ale kilka miesięcy temu w Stanach Zjednoczonych. Tam ktoś sobie pojeździł, rozwalił i GLC trafiło do Polski. Takie mieszanie młodym widzom w głowie jest średnie.

Jakby Wera powiedziała szczerze, że auto było z USA, to miałaby spokój. Gratulacje należą się osobie, możliwe że Wujkowi Łukiemu, która prawdopodobnie nakierowała Weronikę na zakup auta ze Stanów. Po prostu, po uwzględnieniu niektórych rzeczy oraz tego, że na takie auto można wziąć leasing, to się opłaca. Ona ma auto poniżej ceny typowego GLC Coupé, a i ktoś w Polsce zarobił na naprawianiu.

I w sumie mogłaby.

Na pewno to NIE jest oszukiwanie widzów. Aczkolwiek to nie jest też 100% prawdy. Takie to… dla mnie spoko, niektórym przeszkadza. Ważne, aby Weronika cieszyła się autem.

Coś, co dla niektórych mogłoby być ogromną zagwozdką, dla kogoś interesującego się motoryzacją jest dość proste. Jako że prawo Stanów Zjednoczonych różni się trochę od naszego pod wieloma względami… to też różni się w kwestii świateł samochodów.

Tak wygląda auto z oficjalnej, polskiej dystrybucji:

A tak nowy nabytek Wersow:

A tutaj inny Mercedes GLC Coupe ze Stanów Zjednoczonych od sprzedawcy z OtoMoto:

W skrócie: samochody w USA muszą mieć inny kolor przednich świateł tzw. obrysówek i tylnych migaczy. Z przodu mamy lampy obrysowe w kolorze żółtym, a nie białym, a z tylu czerwone, a nie białe kierunkowskazy.

A że Weronika pokazała Mercedesa z pomarańczowymi obrysówkami, to łatwo odgadnąć, że ściągnęła je ze Stanów.

Myśląc o pojeździe ze Stanów Zjednoczonych, myślimy najczęściej o trupie, puszce metalu. Ale najczęściej przewija się zwrot "szkoda całkowita".

Zacznijmy od tego, że "szkoda całkowita" to termin związany z kosztami. Samochód może być niegroźnie uszkodzony, ale przez wysokie koszta części i robocizny auto może być u nich nieopłacalne do naprawy. A że w Polsce mamy o wiele tańszą robociznę - to nam opłaca się ściągać takie pojazdy.

Naturalnie trzeba bardzo uważać, wybierać odpowiednie uszkodzenia oraz mieć przygotowaną poduszkę bezpieczeństwa na dodatkowe naprawy. Często jednak auto ze Stanów Zjednoczonych może być znacznie tańsze niż to z Niemiec, Włoch czy Francji.

Z tego, co znalazłem, auto Wersow było uderzone w prawy bok z dodatkiem przedniego błotnika. Kurtyna pasażera się odpaliła, ale tylko ona. Ogólnie dobry zakup - jeżeli oczywiście to ta sama sztuka, chociaż podobieństwo (oraz przebieg) są bardzo zbliżone do siebie.

Jeżeli taki Mercedes był naprawiony ze sztuką, to posłuży jeszcze wiele, wiele lat. I bardzo dobrze!