Team X: Monika Kociołek kupiła psa z PSEUDOHODOWLI? "Promowanie biznesu zbudowanego na cierpieniu"
Monika Kociołek z Team X miała rzekomo kupić psa z pseudohodowli. Dlaczego powinniśmy unikać wspierania miejsc, gdzie dokonuje się nieetycznego i niebezpiecznego procederu? I co ma do tego Camp Team X?
Team X stał się ostatnio generatorem dram. Jak wcześniej to Ekipa była na celowniku wszystkich poszukiwaczy niesnasek czy oszustw, jak teraz to odchodzący Team X2 jest najbardziej problematyczny. Sprawę Leksia pozostawmy w odmętach sieci.
Podobne
- Monika Kociołek ukrywa współprace? UOKiK nie będzie zadowolony
- Monika Kociołek odchodzi z Team X? Ogłoszenie o pracę MÓWI WSZYSTKO
- Sklep Moness by Monika Kociołek już otwarty. Jakie ceny?
- Monika Kociołek ogłasza koniec COVID-19. Skąd ma takie dane?
- Monika Kociołek reklamuje Spotify. Internauci sceptycznie: "Dno i antyreklama. Idę odinstalować"
Ale sytuacja na Team X Camp była na początku niepojęta. Krzyki, nagrywanie każdego momentu z życia obozu czy męczenie zwierząt. Sprawa na szczęście została ponoć rozwiązana przez organizatora. A teraz m.in. Maja Staśko zauważyła problemy z psem Moniki Kociołek.
Monika Kociołek miała kupić hybrydę psa z pseudohodowli
We wtorek Monika pochwaliła się nowym nabytkiem, psem Chrupke:
I jest to, rzekomo, rasa psa Frispoo. Czyli hybryda pudla i bichona, która jest niczym innym, jak kundelkiem - więc i nie jest to rasa. Maja mówi o tym, że nad takimi "rasami" specjaliści nie mają kontroli. Stąd trudno określić, jakie obciążenia genetyczne dzierżą takie zwierzaki.
Maja pokazała też, że pies pojawił się na Team X Camp, gdzie miał się chować za kanapą i… gryźć kable. Reakcja Moniki? "nie zauważyłam xD". Przypominam, że na Team X Camp TO się działo ze zwierzętami:
2 tygodnie temu powstał film pt. "ODPOWIEDZ DOBRZE = WYGRYWASZ PIESKA", którego już nie ma w sieci. W skrócie: za dobrą odpowiedź uczestniczki odcinka dostawały psa na swoje ręce. Ten był przekazywany z rąk do rąk, bo… bo ktoś uważał, że traktowanie psa jak maskotki to dobry plan.
Nie znamy całej historii, czy pies znał influencerki, ale nadal, okropne zachowanie. Psy podchodziły z hodowli, która sprzedawała niebieskie buldogi, bardzo obciążoną genetycznie odmianę buldogów francuskich. Oczywiście, hodowla niebieskich buldogów jest niedopuszczona w legalnych hodowlach FCI (Międzynarodowej Federacji Kynologicznej). Te psy się męczą za życia.
Cały post Mai znajdziecie poniżej:
Proszę, nie róbcie tego
Kupowanie psa po to, aby potem cierpiał przez choroby, to kpina i brak zrozumienia problemu. Maja trafnie zauważyła, że wcześniej w sieci były podobne przypadki z m.in. Julią Wieniawą. Influencerzy i influencerki mają wpływ na swoich fanów.
Myślicie, że gdy dziecko zobaczy takiego Frispoo, to nie będzie męczyć rodziców o takiego samego? Wiecie, aby "mieć piesia jak Monika"? Zaufajcie mi, będą męczyć. Przez takie zachowania cały ten patologiczny system działa i się napędza. Kupujcie jakiegokolwiek psa chcecie - macie do tego pełne prawo.
Ale proszę, wybierajcie takie rasy, które nie będą się męczyć podczas swojego życia. Wybieranie zwierzęcia na podstawie wyglądu, bez spoglądania na problemy związane z daną rasą, to, przepraszam za określenie, debilizm.
Popularne
- Amsterdam zaprasza na rave na autostradzie. 9 godzin mocnego techno
- Łzy i drżący głos. PashaBiceps stracił czworonożnego przyjaciela
- Podejrzany o zabójstwo tiktokerki wrócił na miejsce zbrodni. Zostawił przerażający list
- Maskotki Minecraft do kupienia w Biedronce. Ile kosztują?
- Lalka Anabelle wyruszyła w upiorne tour. Warrenowie ostrzegali, żeby jej nie ruszać
- "Kocham cię". Justin Bieber w ogniu krytyki po słowach do 17-latki
- Mata przewiózł Marylę Rodowicz Mustangiem. Teledysk to totalny viral
- ChatGPT zamiast lekarza? Ekspert o nowym trendzie wśród Polaków [WYWIAD]
- "Bambiszonki" dropnęły do sklepów. Ile kosztują chrupki bambi?