Rodzice mogli zapobiec strzelaninie. Znali mordercze fantazje nastoletniego syna

30 listopada miał być zwyczajnym dniem dla uczniów szkoły średniej Oxford High School w stanie Michigan, USA. Nikt nie zdawał sobie sprawy, że tego dnia 15-letni wychowanek placówki zaplanował rzeź. Ethan Crumbley wszedł do szkoły z bronią półautomatyczną, z której oddał 15-20 strzałów. Zabił cztery osoby, osiem ranił. Następnie zaczekał na terenie szkoły na przybycie policjantów.

Crumbley został oskarżony o terroryzm ze skutkiem śmiertelnym, ma postawione cztery zarzuty zabójstwa pierwszego stopnia i siedem zarzutów ataku z zamiarem zabójstwa. 15-latek będzie sądzony jak osoba dorosła. Czy tej makabrycznej zbrodni można było zapobiec? Okazuje się, że tak. Rodzice chłopca - Jennifer i James Crumbley - zdawali sobie sprawę, co kryje się w głowie ich dziecka.

Zanim doszło do strzelaniny, nauczyciel Crumbleya zwrócił uwagę na dziwne szkice, które chłopiec wykonał na szkolnych dokumentach. Rysunki przedstawiały pistolet, kule i osobę leżącą w kałuży krwi. Szkicom towarzyszyły komentarze 15-latka: "Pomóżcie mi, moje myśli się nie zatrzymują", "Wszędzie jest krew", "Moje życie nie ma sensu", "Świat jest martwy".

Kiedy nauczyciel odkrył prace, Ethan został usunięty z klasy, a jego rodzice poproszeni o pilne przybycie do szkoły. Jennifer i James zapoznali się z niepokojącymi rysunkami i zostali zobowiązani do skierowania syna na terapię. Dorośli nie pochwalili się dyrekcji, że sami podsycali mordercze zapędy dziecka - w ramach prezentu gwiazdkowego kupili mu pistolet półautomatyczny Sig Sauer 9mm.

"Rodzice zostali poinformowani przed strzelaniną o poważnym zagrożeniu, jakie stwarza ich syn" - czytamy w komunikacie prokuratury. "Ci rodzice mogli coś zrobić, aby temu zapobiec".

James i Jennifer po spotkaniu w sprawie rysunków nic nie zrobili - nie zapytali syna, czy posiada przy sobie broń lub czy wie, gdzie znajduje się broń. Nie przeszukali jego plecaka. Para po prostu opuściła budynek, tak jakby nic się wydarzyło, a 15-latek wrócił do klasy - najprawdopodobniej z pistoletem w plecaku.

Kiedy media poinformowały o strzelaninie w szkole, Jennifer Crumbley miała napisać do syna: "Ethan, nie rób tego". Z kolei James Crumbley zadzwonił na numer alarmowy, aby zgłosić, że z jego domu zniknęła broń i wyrazić podejrzenie, że to jego syn może być strzelcem.

W małżeństwie Jamesa i Jennifer nie działo się dobrze. Para zmagała się z problemami finansowymi, co nie przeszkadzało im w angażowaniu się w romanse. Skupieni na sobie, nie zwracali uwagi na to, co dzieje się z ich synem. Według prokuratury chłopiec torturował zwierzęta - wyrywał pisklętom głowy i umieszczał je w słoiku, który zostawiał na podłodze w szkolnej łazience.

Źródła: New York Post/tvn24.pl/Daily Mail/Detroit Free Press