Lila Janowska, dziewczyna Żabsona, robi dramę o "zgapiony" tatuaż z mangi #dramaalert

Tatuaże są dla niektórych super ważne. Niektórzy poważnie traktują ich unikalność. Niektórzy zbyt poważnie. Jak zaraz zobaczycie, jedną z takich osób jest dziewczyna Żabsona, Lila Janowska. Pora na najdurniejszą dramę w historii Twittera - a na nim funkcjonuje przecież chociażby Maja Staśko, pomyślcie o tej skali.

Dziewczyna Żabsona, Lila Janowska, zrobiła sobie tatuaż na lewej ręce. O, taki:

Spoko, wygląda całkiem ciekawie. Teraz dokładnie taki sam zrobiła sobie Martyna Pysia, "królowa polskiego TikToka". Pochwaliła się nim w filmie na YouTube, a screen z niego pokazała Lila na Twitterze:

Całość opatrzyła podpisem "No k*rw". Tak, wydaje się, że ma problem z tym, że ktoś zrobił sobie podobny tatuaż.

Tłumaczy to tym, że "to nie może być przypadek":

No i dziewczyna, która nie interesuje się kultura mangi/anime, wyszukuje sobie poster mangi z lat 90. i chce akurat konkretnie tą sama dziarę, która mam ja.

Tatuaż, który mam tylko ja, magicznym sposobem wpadł jej do głowy.

Odpowiedź "oskarżonej" o kopiowanie? Tl;dr "wtf":

Przecież tłumaczyłam nawet na is że mój tatuażysta, który się tym interesuje, pokazał mi ogólnie grafiki/wzory z Bondage fairies i zaproponował zrobienie tego… Nie muszę chyba czegoś oglądać czy się czymś interesować, żeby sobie to wytatuować czy żeby mogło mi się to podobać.

Ponadto w komentarzu pod filmem napisała, że "gdyby wiedziała o tatuażu Lili, to powiedziałaby o tym":

Internetowi twórcy oraz internauci wypowiedzieli się na temat tej dramy:

Sorki, ale czy nie widzieliście takich dram w podstawówce? Kiedyś było na serio takie poczucie, że "każdy musi być unikalny". Ba! Widziałem nawet dramy o to, że ktoś kupił sobie taki sam telefon, jaki miała osoba X - a to jej się bardzo nie podobało, bo "nie można kopiować!". Nie przypomina wam to czegoś?

Przyczepianie się do wzroru tatuażu jest niesamowicie bezsensowne. Jeżeli byłby to jakiś unikalny wzór - ech, miałaby cień racji. Ale tutaj? Kompletnie nie. To postać z OKŁADKI magazynu - może tego nie wiecie, ale prawo autorskie pozwala na rozpowszechnianie okładek czasopism, gazet, książek... W końcu po to są OKŁADKI, one nas (klientów, czytelników) o czymś informują, zachęcają do kupna. Zdradzę wam jeszcze jedną ciekawostkę: tatuaż Lili oraz Martyny pochodzi z okładki mangi hentai...

...w której występuje zoofilia. I nie, nie pokażę wam tego screena, sami możecie sobie poszukać na Twitterze.

Całość brzmi, jakby komuś wywaliło ego. Sorry, ale spora część osób to zauważyła:

Mamy tutaj przykład idiotycznej dramy. Z taką QotB czy Bąblem Boxdelem przynajmniej jest "coś" ciekawego. A tutaj? Wygląda na to, że tatuaż 1) został wzięty 1:1 z Pinteresta 2) Martyna zrobiła sobie go bez wiedzy o Lili. I co ma teraz zrobić Pysia? Usunąć go, bo ktoś jej każe? Zapłacić za użycie okładki mangi/pomysłu z Pinteresta? Komu zapłacić? Pinterestowi czy wydawnictwu? xDD

To już wolę, jak Szeliga pokazuje pytonga na Stories - przynajmniej są ciekawe odpowiedzi, ech.

Źródło: Twitter