Dla Andrzej Dudy i jego doradcy to może tylko raport. Dla mnie to przyszłość, której nie dostanę
Raport IPCC pokazuje, że zostało nam niewiele czasu, a kryzys klimatyczny to fakt, ale doradca Andrzeja Dudy - Paweł Sałka - wciąż uważa, że to nie jest nasza wina. Czy ktoś ich może tam w końcu obudzić?
Od wczoraj wszyscy mówią o raporcie Międzyrządowego Panelu do spraw Zmian Klimatu (IPCC). Większość newsów opatruje się hasłami "czerwony alert", "ostatnia chwila", "tak źle nie było od dawna". Możecie się więc domyślić, że przyszłość nie rysuje się najlepiej.
Podobne
- COP27. Andrzej Duda w ogniu pytań 20-letniej Dominiki Lasoty [WYWIAD]
- Ojciec Andrzeja Dudy twierdzi, że za młodu nawdychał się smogu i żyje. SERIO?!
- Najstarszy głos Ostatniego Pokolenia: "Robię to dla wnuczka"
- Ostatnie Pokolenie na wałach przeciwpowodziowych. Apel do rządu
- Oskar Szafarowicz jest na nie. "Nie dla unijnej eko-ideologii!"
A przynajmniej nie przed oczami tych, którzy patrzą na nią realistycznie i po prostu ufają temu, co mówią naukowcy. Może już nawet nie muszą ufać - wystarczy spojrzeć na fale upałów, płonące lasy, podtopienia i powodzie, żeby zrozumieć, że dzieje się coś złego. Nasi kochani rządzący mają chyba trochę inne zdanie.
My winni?! Chyba żart
Konkretniej mam na myśli doradcę Andrzeja Dudy - Pawła Sałka, który w audycji w Polskim Radiu stwierdził, że fakt, iż człowiek ma znaczący wpływ na to, co dzieje się z klimatem jest tylko, nakręcaną przez media, głośną koncepcją:
Dodał też oczywiście, ten mój ulubiony argument wszystkich, którzy nie wierzą w kryzys klimatyczny, czyli: "klimat zawsze się zmieniał". Tak, tak topniały już lodowce, ale zachodzące wtedy zmiany były stopniowe, rozłożone w czasie. Po pierwsze nie następowały tak szybko, po drugie nie były tak intensywne i nieprzewidywalne.
Właściwie trudno dziwić się doradcy. Sam Andrzej Duda kiedyś mówił dość podobne rzeczy i patrząc na jego węglową politykę, chyba za wiele się w tym jego podejściu nie zmieniło:
Czy ktoś ich w końcu obudzi?
Napisałabym, że doradca Andrzeja Dudy patrzy na świat przez różowe okulary, ale gdyby tak było, to chyba nawet przez te optymistyczne szkła, dostrzegłby już, jak źle jest. Ale wiadomo - po co wierzyć naukowcom? Co oni w ogóle mogą wiedzieć?
Wiedzą na przykład, że zostało nam niewiele czasu i to tylko od nas będzie zależało, ile ostatecznie sobie jeszcze na tej ziemi pożyjemy. Profesor Szymon Malinowski w rozmowie z dziennikarzem WP Patrycjuszem Wyżgą odniósł się do tych absurdalnych słów doradcy Andrzeja Dudy i jednoznacznie go skrytykował:
O co chodzi z tym raportem?
Nie będę przytaczała konkretnych danych z raportu, możecie je przeczytać np. tutaj. W skrócie powiem tylko, że naukowcy pokazali nam scenariusze na przyszłość, które wcale nie są optymistyczne. I, jak też powiedział profesor Malinowski, wszystko będzie zależało do nas, bo "za późno nie jest nigdy".
Każdy z tych przedstawionych przez IPCC raportów zakłada, że globalne ocieplenie przekroczy próg 1,5 stopnia Celsiusa względem lat 1850-1990 i że dojdzie do tego najpóźniej w 2040 roku. Jak się postaramy i wykorzystamy nieistniejące jeszcze nowoczesne technologie, to może temperatura będzie wyszła "tylko" o 1,4 stopnie.
Gdy się na to patrzy, gdy się to czyta, to jakoś trudno sobie te liczby przełożyć na to, co będzie, co się wydarzy. Większości z nas ciężko jest sobie wyobrazić, co będzie za rok, a co dopiero za 20, 40 lat. Niektórzy nie wierzą też przecież w to, że koronawirus istnieje, a jego skutki widać już teraz. Jak mają więc przyjąć do wiadomości to, co naukowcy mówią o kryzysie klimatycznym?
Już nie trzeba sobie niczego wyobrażać. Trzeba zacząć działać
Właściwie nie muszą tego robić. Wystarczy, że wyjrzą za okno. Spojrzą na zdjęcia płonącej Grecji. Przejdą się ulicami miasta w ponad 30 stopniowym upale. Stracą część dobytku w powodzi. To wszystko, to nie są jakieś przypadkowe zdarzenia. To kropki, które co niektórzy powinni zacząć łączyć.
Najsmutniejsze jest dla mnie jednak to, że za tydzień nikt już o tym raporcie nie będzie pamiętał. Rządzący zarzucą nas jakimś kolejnym wewnętrznym konfliktem, może opowiedzą o tym, jaki wspaniały jest węgiel. Ja będę kupowała jedzenie do swoich woreczków i piła wodę z kranu, wiedząc, że nic to nie zmieni.
To oni muszą coś zrobić, nie my
Prawda jest przecież taka, że choć ten raport mnie przeraża, choć zabiera mi on moją przyszłość, to nikogo poza mną to nie obchodzi. Nic z tym nawet nie mogę zrobić. Zmiany, których potrzebujemy są większe, są potrzebne na szczeblach rządowych i w korporacjach.
To oni są odpowiedzialni za naszą przyszłość, dlatego też tak ważne jest to, o czym mówi profesor: trzeba uważnie wybierać tych, na których głosujemy. A może inaczej - trzeba pamiętać o tym, co mówili, a nie o tym, o czym lakonicznie wspominają w trakcie kampanii. I to, to chyba jedyna rzecz, która naprawdę zależy tylko od nas.
Zastanawia mnie też w tym wszystkim jedno - czy oni wiedzą, że z tej przyszłości okradają nie tylko mnie, ale też swoje dzieci? Wiedzą, że jeśli nic nie zmienią, to będą musieli patrzeć na to, jak umierają z pragnienia? Chyba nie. Podobno nigdy nie jest za późno. Chciałabym w to wierzyć, ale na razie trudno mi wyobrazić sobie, że w ogóle istnieje jakiekolwiek "później".
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku