Życie Mike'a Tysona było zagrożone? "Straciłem połowę krwi"

Mike Tyson to postać, która na stałe zapisała się w historii boksu i popkultury. Znany jako "Żelazny Mike", w latach 80. i 90. stał się jednym z najmłodszych mistrzów świata wagi ciężkiej. Zasłynął nie tylko brutalną siłą i niesamowitą szybkością w ringu, ale także kontrowersyjnym stylem życia i skłonnością do ekscentrycznych zachowań.

W przeszłości bokser próbował swoich sił w aktorstwie - można go zobaczyć m.in. w filmie "Kac Vegas". Zajmował się również hodowaniem gołębi. Choć jego życie było pełne wzlotów i upadków, dziś jest inspiracją dla wielu sportowców.

15 listopada Mike Tyson po raz ostatni staną w ringu. Bokser stoczył pojedynek z o połowę młodszym Jake'iem Paulem - youtuberem oraz początkującym bokserem. Starcie trwało aż osiem rund. W końcu jednogłośną decyzją sędziów zwycięstwo odniósł Paul. Mężczyzna oddał trzy razy więcej ciosów w stronę Żelaznego Mike'a, niż on w stronę 27-latka. Po wszystkim Tyson podziękował na Instagramie za walkę: "Jestem wdzięczna za wczorajszą noc. Nie żałuję, że wszedłem na ring ostatni raz".

W poście Tysona pojawiła się również wzmianka o nieprzyjemnym incydencie. Bokser zdradził, że pojedynek z youtuberem miał odbyć się w czerwcu tego roku. Niestety z powodu poważnych problemów zdrowotnych, walka została przesunięta na listopad: "W czerwcu prawie umarłem. Miałem osiem transfuzji krwi. Straciłem połowę krwi i 25 funtów w szpitalu i musiałem walczyć o zdrowie, żeby walczyć, więc wygrałem". Zagraniczne portale podają, że pod koniec maja Tyson doznał zaostrzenia się wrzodów żołądka.