Zakłóciły sesję Rady Warszawy. Mają żal do Trzaskowskiego

Extinction Rebellion to międzynarodowy, oddolny ruch protestujący przeciwko bierności polityków wobec zmian klimatu. Działacze korzystają z pokojowych aktów obywatelskiego nieposłuszeństwa, by wymusić na decydentach podjęcie działań w celu ochrony środowiska.

6 lipca aktywistki ze stołecznego oddziału Extinction Rebellion zakłóciły sesję Rady Warszawy. Przyszły z megafonami i zażądały spotkania z prezydentem miasta. Współpracownicy nieobecnego Trzaskowskiego zadeklarowali, że polityk spotka się z działaczkami.

Aktywistki są rozczarowane poziomem realizacji postulatów Warszawskiego Panelu Klimatycznego. Przypomnijmy, że w listopadzie 2020 r. mieszkańcy stolicy wraz z ekspertami wypracowali 49 rekomendacji dla Warszawy. Celem inicjatywy był rozwój efektywności energetycznej miasta. Trzaskowski zobowiązał się, że zalecenia zostaną wdrożone przez stolicę.

"Trzeba powiedzieć, że wdrażanie postanowień panelu wygląda dziś dość żałośnie. Dla przykładu - system energooszczędny, który miał być wprowadzany we wszystkich budynkach użyteczności publicznej, na razie jest wprowadzany w 10 warszawskich szkołach. Nawet w projektach, o których miasto chwali się, że są 'w zaawansowanym stanie realizacji', opis zdradza mierne wyniki - trwa program pilotażowy" - wyjaśniają aktywistki.

Aktywistki przyszły na sesję Rady Miasta z megafonem. Cytowały Trzaskowskiego, mówiącego o tym, jak priorytetowa jest ochrona klimatu. Wezwały prezydenta do realizacji postanowień Warszawskiego Panelu Klimatycznego.

Obrady wstrzymano, ogłoszono przerwę i zaczęto negocjację z aktywistkami. Współpracownicy Trzaskowskiego (m.in. wiceprezydentka Aldona Machniowska-Góra) obiecali, że doprowadzą do spotkania między działaczkami a prezydentem stolicy.

"Naszym głośnym protestem chcemy skłonić prezydenta Rafała Trzaskowskiego do działań, które zbliżą nas do celu 39 proc. efektywności energetycznej do 2030 r. i wyciągną mieszkańców z ubóstwa energetycznego" - tłumaczą aktywistki.