Tesla padła po dwóch latach. Oto co Polak usłyszał w serwisie

Tesla to amerykański producent samochodów elektrycznych, któremu prezesuje Elon Musk. Firma szturmem podbiła rynek motoryzacyjny na świecie, na którym wzrasta zapotrzebowanie na pojazdy zeroemisyjne. Moda na Teslę dotarła także do Polski, gdzie sprzedaż produktów amerykańskiej marki rośnie z roku na rok. Podczas gdy w 2020 r. nabywców było 385, trzy lata później sprzedano 4599 egzemplarzy.

Sercem samochodów Elona Muska są akumulatory litowo-jonowe. To one magazynują energię, która służy pojazdom do bezgłośnego poruszania się po drogach. Każda technologia bywa zawodna i podobnie jest w przypadku akumulatorów Tesli. Przekonał się o tym właściciel pojazdu z polskiej dystrybucji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Samochód pochodzi z 2021 r. Właściciel przejechał nim 123 tys. km, po czym zauważył uszkodzenie akumulatora. Nie dało się go naładować i auto jechało tak długo, aż akumulator całkowicie się nie rozładował. Od tamtej pory pojazd przez siedem tygodni stał pod serwisem Tesli. Dlaczego tyle czasu? Jest to okres oczekiwania, aż nowy akumulator zostanie sprowadzony do Polski.

- Samochód zastępczy przysługuje tylko na czas naprawy, czyli na cztery-pięć godzin. Więc przez dwa miesiące autobus - wyjaśnia autor nagrania, youtuber z kanału MocnyVlog. Przykra historia z Teslą przytrafiła się jego koledze, a on podjął się jej nagłośnienia w internecie.

Samochód był na gwarancji, więc wymiana baterii odbyła się bez kosztów dla właściciela. W innym przypadku musiałby zapłacić 50 tys. zł - taka kwota widniała na fakturze, którą wystawił serwis.

Kontrowersje może budzić fakt, że gwarancja na akumulator nie została przedłużona.