Sabrina Carpenter ujawniła, jak w całości wygląda okładka "Man's Best Friend". Szalenie kontrowersyjna

Siódmy studyjny album Sabriny Carpenter i pierwszy po przebojowym "Short n' Sweet" ukazał się pod koniec sierpnia. Nieco spóźnił się, żeby być soundtrackiem tegorocznego lata, lecz nie szkodzi - złamał internet anyway.

Warto podkreślić, że kiedy artystka zapowiedziała album "Man's Best Friend", wywołała gigantyczne oburzenie. Wszystko przez kontrowersyjną zdaniem niektórych okładkę, na której gwiazda jest na czworakach a mężczyzna w garniturze, bez twarzy i żadnych detali - kadrowanie oczywiście celowe - ciągnie ją za włosy. Ten obrazek w połączeniu z tytułem przez część opinii publicznej został potraktowany jak kpiny z feminizmu i stawianie kobiet w uległej pozycji. Dlaczego? Nie tylko ze względu na dynamikę między postaciami na okładce, ale też z powodu oczywistego nawiązania do popularnych w latach 50. w USA okładek magazynów, które utrwalały mizoginistyczne wzorce i uwłaczały kobietom - oczywiście w tamtych czasach uznawano je za zupełnie normalne.

Sabrina nie przeprosiła za poruszenie, które wywołała, ale wydała trzy alternatywne okładki "Man's Best Friend", w tym jedną, "zatwierdzoną przez Boga" - ładną, lecz zdecydowanie najnudniejszą. 18 października, kiedy pełniła podwójną służbę podczas SNL, artystka zdecydowała się na śmiały ruch i ujawniła, jak w całości wygląda cover, który wzbudził taki gniew wśród ludzi. Nikt się tego nie spodziewał.

Artystka pełniąc swój double duty wykonała na żywo m.in. piosenkę "Manchild" oraz "Nobody's Son" (ze świetnym układem tanecznym w klimacie walki karate, "f*ck" zostało niewypipczane, a podczas bridge'a Sabrina pokazała, jak w sposób zatwierdzony przez Boga powinno performować się ten fragment). Nie zapominajmy jednak, że była również hostką - jej otwierający monolog nieoczekiwanie rzucił trochę światła na kontrowersje dotyczące okładki "Man's Best Friend".

- Niektórych trochę przeraziła okładka. Nie wiem dlaczego, to przecież po prostu tak wyglądało. Ja na czworakach, a jakaś niewidoczna postać ciągnie mnie za włosy - ludzie nie zdają sobie sprawy, że to zostało wykadrowane. Jeśli oddalisz obraz, to ewidentnie zdjęcie ze specjalnego odcinka SNL z okazji 50. rocznicy, na którym Bowen Yang pomaga mi wstać za włosy, po tym jak Martin Short wypchnął mnie z kolejki do bufetu, mówiąc coś w stylu "tatuś potrzebuje swojej minitarty" - powiedziała Sabrina, prezentując "oryginalne" zdjęcie. Szok. Jednak nie chodziło o seks.