"K-popowe łowczynie demonów" - tak Disney robiłby TikToka [RECENZJA]
Niektórzy podobno oglądają ten film po kilka razy. Szczerze? Absolutnie im się nie dziwię. Osobiście ograniczę "K-popowe łowczynie demonów" do jednego seansu, ale nowa produkcja Netfliksa i Sony trafi do mojej topki animacji roku.
Ktoś, kto wymyślił pomysł na ten film, musiał to zrobić podczas grubego melanżu. Jak to w ogóle brzmi? Gwiazdy K-popu po godzinach przebierają się w stroje wojowniczek i naparzają się z demonami. Nieoczekiwanie ich przeciwnikami zostaje obłędnie czarujący boysband, którego członkowie są tak naprawdę demonami pod przybraniem. W trakcie fabuły wychodzi na jaw, że jedna z artystek ma wiele wspólnego ze swoim wrogiem, co troszeczkę komplikuje relacje w zespole. Czy to wszystko ze sobą klei? I to jeszcze jak!
Podobne
- "K-popowe łowczynie demonów" rządzą na Netfliksie. Szalony wynik
- "Folie à deux". Narośl na plecach "Jokera" [RECENZJA]
- Disney nakręci "Camp Rock 3"? Oryginalna obsada czeka na telefon
- "Dobry piesek!" cię zniszczy. Horror dla furasów? [RECENZJA]
- "Queer" - zdecydowanie nie cozy lovestory. Ktoś tu przesadził z yagé [RECENZJA]
Historia przedstawiona w filmie to typowa walka dobra ze złem, w którym przyjaźń i miłość przezwyciężą wszystko. Do tego mamy jeszcze wątek samoakceptacji i zmagań z wewnętrznymi demonami. Czyli klasyka tego, co powinno się znaleźć w dobrej, wysokobudżetowej animacji. Co poza tym?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
K-popowe łowczynie demonów | Oficjalny zwiastun | Netflix
"K-popowe łowczynie demonów" - recenzja
Animacja jest bardzo przyjemna dla oka, płynna, dynamiczna, widać inspiracje ze "Spider-Man: Uniwersum". Na pierwszy plan wychodzi kolorowa estetyka, inspirowana teledyskami i anime. Moimi ulubionymi momentami były sekwencje, gdy pojawiali się trójoki kruk i uśmiechnięty tygrys. Są to najdziwniejsi i najzabawniejsi bohaterowie drugoplanowi, którzy nasuwają skojarzenia z Totoro Hayao Miyazakiego.
Sceny akcji są widowiskowe i towarzyszy im dynamiczna muzyka. Występy zarówno Huntr/x (czyli tych dobrych bohaterek), jak i Saja Boys (czyli głównych złoli) wyglądają na spektakularne i przemyślane. Nawet jeśli tak jak ja kompletnie nie interesujecie się K-popem, występy zespołów w filmie sprawią wam masę frajdy.
Czy warto obejrzeć "K-popowe łowczynie demonów"?
Absolutnie nie dziwię się, że "K-popowe łowczynie demonów" zostały najpopularniejszym filmem w historii Netfliksa (dobijając do zawrotnych 236 mln wyświetleń, co przekłada się na 393 mln godzin oglądania!). To animacja, którą ogląda się z bananem na twarzy. Bijatyka z potworami, szybki dialog, żart, piosenka, trochę cringe'u (scena z bekaniem...), trochę wzruszeń - powtórz przez półtorej godziny i masz film, przy którym czas mija błyskawicznie. "K-popowe łowczynie demonów 2" to kwestia czasu. Według doniesień medialnych Sony i Netflix już dyskutują nad kontynuacją filmu.
"K-popowe łowczynie demonów 2" - ocena: 7/10
Popularne
- Lody Wojanek już wkrótce w Żabce? Podobno już są w niektórych sklepach
- Jakie sosiwo wariacie? Walka w Żabce: Julia Żugaj kontra Łatwogang
- Zestaw Happy Meal z BTS wkrótce w McDonald's. Tak, będzie dostępny w Polsce
- Zrobili konkurs kwiczenia jak świnie. Peppa byłaby dumna?
- Fausti się odkleiła? Wers o zarobkach byłego wywołał burzę
- Charli xcx w ogniu krytyki. "Zero klasy. Czemu ludzie ją lubią?"
- Ola Jasianek zwolniona z pracy. Ekspertka ocenia sprawę
- Kim jest Makowkamusic? Influencerka znów budzi emocje
- Måneskin kończy przerwę. Zespół powróci z nową muzyką, bo... potrzebuje hajsu?