Franio został dostawcą jedzenia. Ile napiwku dostał na Złotej 44

Franio został dostawcą jedzenia. Ile napiwku dostał na Złotej 44?

Źródło zdjęć: © Franio, YouTube
Maja KozłowskaMaja Kozłowska,27.07.2025 09:45

Popularny streamer Franio postanowił spróbować pracy jako kurier. "Jaram się, jestem w robocie prawdziwej".

Franciszek Rusiecki, znany w sieci jako "Franio", to jeden z najpopularniejszych streamerów w Polsce. Jego kanał na Kicku śledzi ponad 76 tysięcy osób. Rozpoznawalność przyniosły mu transmisje typu IRL, w których dzielił się codziennym życiem, grał w gry, komentował aktualne wydarzenia i prowadził rozmowy z widzami. Głośnym echem w polskim internecie odbiła się też jego współpraca z influencerką Lizą.

O Franiu zrobiło się głośno parę miesięcy temu, kiedy wściekł się na za dużą jego zdaniem stawkę ZUS-u, którą musiał zapłacić jako przedsiębiorca. "Proszę bardzo, tyle ZUS-u, tyle ZUS-u za kwiecień zapłaciłem. No po prostu tu ewidentnie jest coś nie tak. 6 tys. zł tak o" - oburzał się Franio. Internauci wytknęli mu, że musiałby zarobić co najmniej 80 tys. zł, żeby płacić taką stawkę. Krótko później streamer przyznał, że w maju zarobił 172 tys. zł za same streamy, a oprócz tego zainkasował ok. 300 tys. zł za różne współprace. Na biednego nie trafiło?

Podczas jednego z ostatnich streamów Franio zdecydował się zrobić cosplay dostawcy jedzenia i... popracować na Glovo. Trafiło mu się nawet jedno zamówienie na Złotą 44.

trwa ładowanie posta...

Franio rozczarował się napiwkiem ze Złotej 44

Odcinki, w których streamerzy czy influencerzy zajmują się "normalną" pracą od zawsze były kontrowersyjne. Po pierwsze: obecność sławnej osoby, która kompletnie nie wie, jak wykonywać obowiązki na danym stanowisku, często deorganizuje pracę całego zespołu. Po drugie: w przypadku zgarniania zleceń takich jak dostarczanie jedzenia czy jeżdżenie taksówką, ludzie, którzy naprawdę się z tego utrzymują, tracą zlecenia na rzecz osób, które robią z tego content.

Mimo krytyki, która za podobne ruchy spadła niegdyś na Monikę Kociołek (czy nawet Donalda Trumpa, który "popracował" w McDonald's), Franio zdecydował się wyjechać rowerem na ulice Warszawy z charakterystycznym plecakiem dostawcy jedzenia.

Nie obyło się bez ksenofobicznych wstawek dotyczących Ukraińców, którzy pracują jako kurierzy. Zaraz na początku filmu Franio powiedział też - Jaram się. Jestem w robocie prawdziwej. I robię to tylko po to, żeby ktoś, jak będzie mówił, że co ty wiesz o życiu, ty nic nie pracowałeś, to ja wtedy k*rwa z kartą wyskoczę: mordo, zanim byłem sławny to jeździłem na Glovo - jeśli to był żart, well, średnio śmieszny.

Podczas zmiany streamerowi wpadło zamówienie na Złotą 44 (zakupy spożywcze), z czego ten bardzo się ucieszył. Był przekonany, że dostaną spory napiwek. Liczył przynajmniej na pięć dych i... niestety mocno się rozczarował.

Okazało się, że dostawca jedzenia absolutnie nie ma kontaktu z klientem Glovo mieszkającym na Złotej 44. Po wejściu do budynku portier koordynuje zamówienie - Franio zostawił paczkę na specjalnym stoliku w korytarzu. Ostatecznie dostał 13 groszy napiwku, co pewnie było po prostu dopełnieniem do pełnej kwoty.

- I co, i my jeszcze musieliśmy to tam zostawić? Nie mogliśmy se pooglądać Złotej? Ale scam - stwierdził jego kamerzysta.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0
Klasik,zgłoś
Kto to w ogóle pisze. Sytuacja stara, Franio nigdy nie grał w gry. Szkoda dalej czytac
Odpowiedz
0Zgadzam się0Nie zgadzam się