Czego nie robić na koncercie? Poradnik koncertowego savoire-vivre'u [VIBEZ IN LINE]

Koncerty w ciągu kilku ostatnich lat stały się ultra widoczne w mediach społecznościowych. Nawet nie tyle muzyka, ile uczestniczenie w wydarzeniach na żywo urosło do rangi jednego z największych i najbardziej popularnych hobby, wpisywanego tuż obok oglądania filmów i czytania książek. Czy można to porównywać? Oczywiście, że nie. Koncerty są zainteresowaniem dużo droższym, a także - coraz bardziej elitarnym, choć teoretycznie dostępnym dla wszystkich.

Uczestnik takich eventów musi pamiętać o kilku kwestiach. Niezależnie czy idzie się na gig nieznanej kapeli w malusieńkim klubie, czy na show międzynarodowej gwiazdy na największy stadion w kraju: koncert to impreza masowa, w której biorą udział także inni ludzie. Na takich wydarzeniach naturalnie obowiązuje regulamin, ale istnieją też niepisane zasady, które warto znać - żeby spędzić ten czas z muzyką na żywo w jak najlepszej atmosferze.

Dotyczy to przede wszystkim koncertów w klubach, halach i na stadionach. Oczywiście w większości takich miejsc i tak panuje odgórny zakaz palenia wyrobów tytoniowych, jednak nie wszyscy się do niego stosują. Papierosy elektroniczne wydają się w ogóle poza regulacją (nie są), a to serio nic przyjemnego stać obok kogoś, kto wydmuchuje smugi dymy pachnącego dziecięcym pierdem. Jeśli nie potrafisz wytrzymać dwóch godzin bez bucha - lepiej się nad sobą zastanów. Albo wybierz miejsce na tyłach, skąd będziesz mógł zawsze ewakuować się na papieroska, nie przeszkadzając innym.

Po pierwsze - to niebezpieczne. Po drugie - przeszkadza innym. Ktoś, kto stoi za tobą na pewno nie zobaczy absolutnie niczego, co dzieje się na scenie, a zasługuje przecież na pełny experience - zapłacił za to tak samo, jak ty. Jeśli nie możesz pochwalić się wysokim wzrostem i stoisz za kimś, kto ci zasłania, istnieje kilka opcji. Po pierwsze przyjść wcześniej i zaklepać sobie miejsce bliżej sceny. Po drugie: poprosić osobę stojącą przed tobą, żeby się przesunęła - choćby na chwilę, żebyś nie straciłx swojego ulubionego momentu show czy żebyś nagrałx fragment ulubionej piosenki. Wilk będzie syty i owca cała.

Jeśli idziesz na koncert ze swoim bestie, z drugą połówką albo z ekipą - to całkowicie normalne, że w trakcie wydarzenia będziecie ze sobą rozmawiać. Wymienicie opinię na temat piosenki, rzucicie hermetycznym żartem: fair enough. Na wszystko jest jednak miejsce i czas, a koncert definitywnie jest od słuchania muzyki, tańczenia, śpiewania, a nie od wylewania herbatki na temat koleżanki z podstawówki albo nielubianego znajomego z pracy. Kontroluj wydawane z siebie decybele i nie przeszkadzaj innym w odbiorze koncertu.

Artysta, który występuje jako support przed główną gwiazdą i tak ma wyjątkowo trudne zadanie - nie utrudniaj go bardziej. Opener gra dla nie swojej publiczności, często ludzie w ogóle nie znają jego piosenek, zdarza się (niestety), że dobitnie pokazują, że nie chcą go słuchać - mimo że pojawili się na koncercie wcześniej, znając rozpiskę godzinową. Oczywiście zrobili to dla barierek, nie dla poznawania nowej muzyki, a przecież warto być otwartym na nowe doświadczenia. Czasami te występy faktycznie mogą nie trafiać w gust, być słabe, a może nawet męczące, ale skoro już na nich jesteś - zachowuj się. Nie gadaj, nie przerywaj, nie siedź pod barierkami. Zamiast tego pobujaj się i chociaż udawaj, że masz fun.

Ojciec szklarz, matka szyba? Serio? Doceniam fanów, którzy robią coś dla swoich idoli, którzy wykazują minimum inwencji twórczej, dążąc do interakcji, ale na wszystko jest miejsce i czas. Jeśli masz ze sobą baner, nie trzymaj go w górze przez cały czas. Nie machaj nim przez całą piosenkę. Wykorzystaj chwilę w którym artysta ma przerwę na pogadankę ze sceny. Jeśli coś takiego nie zostało przewidziane w programie koncertu - wyczuj moment, kiedy wykonawca będzie akurat patrzył w twoją stronę. Wybierz najbardziej odpowiednią okazję - pamiętaj, że za tobą stoją ludzie, którzy chcą oglądać coś więcej niż wielki karton...

Wiadomo, że konieczność zostawienia rzeczy w szatni na koncercie czasem bywa problematyczna. Po pierwsze: taka przyjemność kosztuje. Po drugie: jeśli ktoś walczy o barierki, każda sekunda jest ważna. Po trzecie: jeśli komuś zależy na szybkim powrocie do domu po koncercie, odebranie rzeczy z szatni może znacznie wydłużyć ten proces. Niemniej jednak - zaufajcie mi. Nikt nie chce obijać się o wasz plecak czy potykać o waszą torbę.

Śpiewanie i tańczenie na koncercie - tak, tak i jeszcze raz tak. Od tego są takie imprezy: żeby się wyszaleć, spędzić super czas, obcować z muzyką na żywo. ALE... Nie machaj głową tak, żeby ludzie stojący za tobą musieli wypluwać z ust twoje włosy. Nie taranuj innych swoimi ruchami. Nie krzycz tak głośno, żeby zakłócać wokalistę. Nie wal fleszem po oczach, nagrywając jak świetnie vibe'ujesz. Nie ty tu jesteś gwiazdą...

Tak dla równowagi do poprzedniego punktu. Złe wibracje oddziałują na wszystkich dookoła - tak, twoja skwaszona mina może spowodować, że ktoś, kto stoi obok ciebie, będzie mieć dużo gorsze doświadczenie. Zastanów się więc, czy aby na pewno musisz iść na ten koncert, jeśli nie słuchasz takiej muzyki albo akurat tego dnia źle się czujesz. Nie ma nic gorszego niż osoby towarzyszące, które zostały siłą zaciągnięte na koncert...

Przysięgam, nie istnieje mocniejsze second-hand embarrassment od tego, które można poczuć, kiedy artysta wygłasza przemowę albo śpiewa wolną piosenkę, a ktoś z publiki DRZE SIĘ, żądając tej czy innej piosenki albo wyznając miłość gwieździe. Serio? Na taką spontaniczność też jest czas, też jest na to miejsce, ale może niekoniecznie wtedy, kiedy cała sala słucha w skupieniu? Nie chcesz, żeby inni musieli się za ciebie wstydzić. Lub co gorsze - żeby twój ulubiony artysta zapamiętał Polskę z takiego wyskoku...

To może być kontrowersyjne, ale - c'mon. Odłóż ten telefon. Żyj. Baw się. Nagraj ulubiony fragment i przeżywaj koncert. Jesteś tam dla muzyki czy dla contentu? Oglądanie koncertu przez ekran cudzego telefonu - smród. Wiadomo, że każdy chce mieć ładny filmik na pamiątkę i to jest jakby okej, ale pamiętaj, jesteś fanem, nie kamerzystą.

Zasady koncertowego savoire-vivre'u, mimo że niepisane, to obowiązują wśród fanów muzyki na żywo. Wierzymy, że tych najbardziej oczywistych, dotyczących niepchania się w tłumie czy respektowania kolejki nie trzeba nikomu przypominać. Koncerty służą rozrywce i kulturze - sprawmy, by można było ją razem konsumować miło i bezpiecznie.