Fani OKIego taranują barierki. Słychać dzikie ryki

Kto choć raz był na koncercie (rapowym), ten w cyrku się nie śmieje. Kolejkowanie totalnie wymknęło się spod kontroli, a fani dla swoich idoli są gotowi nocować pod arenami. Nie tylko dla tych zagranicznych, którzy przy dobrych wiatrach raz na trzy lata są w Europie, nie. Kultura kolejkowania ma się wyśmienicie także, jeśli chodzi o koncerty polskich artystów. Największą popularnością cieszą się oczywiście te rapowe: słuchacze są w stanie pojawić się na miejscu nad ranem w dzień show, żeby mieć szansę na bliskie spotkanie z idolem. Tak zaangażowanym fanbasem może pochwalić się m.in. OKI, Taco Hemingway czy Sobel. Zobaczymy, jak będzie przy okazji koncertu Quebonafide - na Narodowym może dziać się niezły młyn.

Rapowe koncerty to zazwyczaj ogień: pogo, mosh pity, crowd surfing, wspinanie się po konstrukcji sceny - różne rzeczy się zdarzały. Entuzjazm fanów jest naprawdę trudny do oszacowania - podczas ostatniego koncertu OKIego na własnej skórze przekonali się o tym ochroniarze.

OKI na swoich własnych koncertach dawał fanom nietypowe rady: zachęcał ich do wdzierania się na scenę. Obiecywał nawet, że zatrzyma ochronę - cóż, jego słowa przybrały formę niebezpiecznie bliską prawdy, gdy podczas plenerowego koncertu tłum był bliski rozniesienia barierek.

Na nagraniu wyraźnie widać, jak pracownicy ochrony zapierają się z całej siły, by utrzymać barykadę - oraz fanów - w porządku. Ludzie naciskali na barierki i byli blisko stratowania ogrodzenia. Takie zachowanie jest bardzo niebezpieczne - może wywołać panikę, doprowadzić do zamieszek czy do poważnych uszczerbków na zdrowiu. Połamane żebra dla wszystkich stojących w pierwszym rzędzie - taki scenariusz byłby możliwy. Dobrze, że się nie sprawdził. Internauci uważają, że OKI powinien uspokoić fanów i utrzymać ich w ryzach.