Ma 26 lat i jest w komisji wyborczej. "Angażuję się w budowę państwa"
W niedzielę 7 kwietnia odbyła się pierwsza tura wyborów samorządowych. Niestety tym razem młode pokolenie zawiodło. Frekwencja w grupie wiekowej 18-29 lat była wyjątkowo niska. Znaleźli się jednak tacy, którzy nie dość, że oddali głos, to zaangażowali się w tworzenie komisji.
W niedzielę 7 kwietnia w Polsce odbyły się wybory samorządowe. Obywatele oraz obywatelki wybrali prezydentów, burmistrzów, wójtów oraz radnych. Niestety wyniki exit poll wskazały, że frekwencja wyniosła zaledwie 51,5 proc. Wiele osób nie zdecydowało się na spełnienie swojego obowiązku i nie chciało zaangażować się w tworzenie tzw. małych ojczyzn.
Podobne
- Nowa nadzieja Gen Z? Aleksandra Kot wchodzi do Sejmu. Ma 24 lata
- Oskar Szafarowicz moment: pieje na cześć PiS i pluje na UE
- Uczniowie z Łodzi zasiądą w samorządzie. Politycy otworzą się na głos młodzieży?
- Jay-Z czy Gen Z? Wpadka posła PiS rozbawiła Szymona Hołownię
- Gen Z w Sejmie. Tylko trzech posłów ma mniej niż 30 lat
Bardzo głośno zrobiło się również o frekwencji w najmłodszej grupie wiekowej. Okazało się, że osoby między 18 a 29 rokiem życia nie zagłosowali w wyborach samorządowych. Frekwencja w tej grupie wyniosła zaledwie 38,6 proc. To woda na młyn dla starszego pokolenia, które często powtarza, że młodzi ludzie nie interesuje się ojczyzną. Oczywiście istnieją też przedstawiciele Gen Z, angażujący się w życie polityczne. Niektórzy decydują się nawet na pracę w komisjach.
Praca w komisji wyborczej nie jest łatwa
Wiele osób myśli, że praca w komisji wyborczej to bułka z masłem - przecież polega tylko na wydawaniu ludziom karty do głosowania. Czasem zwróci się komuś uwagę za łamanie ciszy czy wytłumaczy, w jaki sposób oddać ważny głos. Okazuje się jednak, że praca w komisji to coś więcej niż 12 godzin za biurkiem. Jak dokładnie to wygląda i dlaczego ludzie chcą w tym uczestniczyć?
- Zgłosiłam się do komisji, ponieważ zawsze chciałam zobaczyć, jak to jest. Uważam, że aktywny udział w tego typu wydarzeniach odzwierciedla zaangażowanie w budowanie państwa. Należy jednak pamiętać, że praca w komisji to nie tylko podawanie kart i sprawdzanie dowodów osobistych. Tak naprawdę uczestnicy komisji zaczynają pracę w sobotę, licząc karty i przygotowując pomieszczenie - powiedziała 26-letnia Weronika, która w niedzielę 7 kwietnia zasiadała w jednej z komisji.
ZETKACPER: CHCĘ ZOSTAĆ POLITYKIEM!
- W niedzielę komisja pracuje od szóstej rano do ostatecznego obliczenia wyborów, a więc długo po zamknięciu lokalu wyborczego. Oczywiście są dyżury, ale cały dzień w lokalu musi być przewodniczący lub jego zastępca. Na liczeniu również musi być obecny pełny skład. Nasza komisja skończyła pracę ok. 2:30 nad ranem, jednak o której przewodniczący wrócił do domu? Nie wiem, bo musiał jeszcze jechać do urzędu ze wszystkimi dokumentami - kontynuowała Weronika.
Weronika przyznała, że doświadczenie bardzo jej się podobało. Podkreśliła jednak, że zmęczenie można porównać do kilku dni intensywnego imprezowania. Dodatkowo powiedziała, że trzeba umieć poradzić sobie ze stresem. Wszystkie karty muszą zostać dokładnie przeliczone i sprawdzone - to dokumenty, od których zależy los państwa.
Ile zarabiają członkowie komisji wyborczej?
Zarobki za udział w komisji wyborczej są jawne. Uczestnik otrzymuje 700 zł, zastępca przewodniczącego 800 zł, a przewodniczący 900 zł. W przypadku drugiej tury wypłata jest zmniejszana o połowę. W sumie można więc zarobić 1050 zł, 1200 zł lub 1350 zł. Dodatkowo zgodnie z prawem dostaje się dwa dni wolnego płatnego w pełni.
Popularne
- Rozwój PSZOK-ów dzięki funduszom unijnym
- Poznaj Polskę na dwóch kołach
- McDonald's szykuje niespodziankę. Chodzi o Burgera Drwala?
- Młodzi na rynku pracy w Unii Europejskiej
- Kalendarz adwentowy z majtkami Victoria's Secret. Cena szokuje
- Nie żyje najgrubszy kot. Zaszkodziła nagła zmiana nawyków?
- Liam Payne wiecznie żywy. Znów usłyszymy jego głos
- Fundusze unijne a problemy szkół
- Kamil z Ameryki w akcji. Koszulki #freebudda wspierają Strefę 77