Ksiądz pozwał Grindra? Jego sekrety wyciekły do internetu
W internecie pojawił się kontrowersyjny artykuł. Zagraniczny portal opisał sytuację z udziałem pewnego księdza. Mężczyzna pozwał popularny portal do randkowania - Grindr. Jego sekrety wyszły na światło dzienne. Co duchowny zarzucił firmie?
Grindr to popularna aplikacja randkowa stworzona głównie dla społeczności LGBTQ+. Zazwyczaj korzystają z niej geje, osoby biseksualne, trans oraz queer. Portal działa od 2009 r. i był jednym z pierwszych, który wykorzystywał technologię geolokalizacji, aby łączyć użytkowników znajdujących się blisko siebie. Dzięki temu użytkownicy mogą szybko i łatwo nawiązywać kontakty, umawiać się na randki lub spotkania towarzyskie.
Podobne
- Ksiądz zgłosił się do "T5M3"? "Jako dobry żołnierz Jezusa Chrystusa"
- Ksiądz mieszka z chłopakiem bez ślubu. W jego kościele obrączki do ołtarza przynosi pies
- Najjjka wprasza się do Stanowskiego. Nawet ksiądz ma jej dosyć
- Ksiądz z TikToka wyznaje. "Nie lubię święconki"
- Ksiądz gruzuje Najjjkę. Powiedział, co myśli o jej seksualnej obsesji
Użytkownicy Grindra tworzą profile, w których mogą zamieszczać zdjęcia, opis siebie oraz określać, czego szukają (przyjaźni, randki, itp.). Aplikacja jest dostępna na urządzenia mobilne z systemami iOS i Android, a korzystanie z niej jest możliwe zarówno w wersji darmowej, jak i premium oferującej dodatkowe funkcje.
Ksiądz przyłapany na randkowaniu
Jeffrey Burrill to katolicki ksiądz mieszkający w Stanach Zjednoczonych. Mężczyzna pełnił funkcję najwyższego administratora Konferencji Biskupów Katolickich. Niestety musiał pożegnać się ze swoim stanowiskiem. Kościół zwolnił go z duchownej służby. Wszystko z powodu profilu na Grindrze.
W internecie zrobiło się głośno o księdzu Burrill. Na światło dzienne wyszły jego dane z queerowej aplikacji randkowej. Orientacja seksualna mężczyzny została ujawniona, a jego reputacja zrujnowana.
Ksiądz pozwał Grindra
Amerykański ksiądz ma żal do aplikacji, że nie dopilnowała jego danych. Twierdzi, że nie wiedział, że do jego zdjęć oraz profilu mają dostęp niezalogowani użytkownicy. Wystosował specjalne pismo i pozew w stronę firmy. Na ten moment nie znamy wyniku śledztwa.
Źródło: New York Post
Popularne
- Amsterdam zaprasza na rave na autostradzie. 9 godzin mocnego techno
- Łzy i drżący głos. PashaBiceps stracił czworonożnego przyjaciela
- Maskotki Minecraft do kupienia w Biedronce. Ile kosztują?
- Podejrzany o zabójstwo tiktokerki wrócił na miejsce zbrodni. Zostawił przerażający list
- Lalka Anabelle wyruszyła w upiorne tour. Warrenowie ostrzegali, żeby jej nie ruszać
- Ile przetrwałbyś na platformie bez lajków? Daj się wciągnąć w fediwersum
- Uzależnił się od smartfona. Straszne, co stało się z jego głową
- Kawiaq nie przyznaje się do winy. Ruszył proces patostreamerów
- "Kocham cię". Justin Bieber w ogniu krytyki po słowach do 17-latki