Kizo został viralem w USA. Wszystko przez zegarek za prawie 100 tys. zł

Kizo przez ostatnie lata świetnie radzi sobie na scenie muzycznej. Jego utwory grane są zarówno na osiemnastkach, jak i weselach, zdobywają miliony wyświetleń i zapewniają mu pełne sale na koncertach. Choć nie zawsze spotykał się z uznaniem krytyków, liczby mówiły same za siebie - jego kawałki bez trudu osiągają dziesiątki milionów odtworzeń na platformach streamingowych. Muzyka czy impreza, w tym przypadku to nieważne - liczy się profit, a Kizo doskonale wykorzystał swoją popularność.

W odpowiednim momencie wprowadził na rynek własne produkty spożywcze - najpierw batoniki Kizzersy i mrożoną pizzę Sukcesiliana w kilku wariantach, a niedawno także klasyczne zapiekanki sygnowane jego pseudonimem. Może i robi hip-hopolo, ale oprócz tego robi też sos, co widać - m.in. po jego stylówie, co zostało zauważone nawet w USA.

Jak zostać viralem? Odpowiedź na to pytanie jest chyba tylko jedna: przypadkiem. Na własnej skórze przekonał się o tym Kizo, który podczas podróży do USA został zaczepiony na ulicy przez content creatora zajmującego się zegarkami. Mężczyzna skomplementował jego sikor i chciał zadać o niego kilka pytań, jednak wyraźnie speszony raper wykrztusił, że nie potrafi mówić po angielsku.

Krótki wywiad poszedł w viral, a internauci jak zwykle podzielili się na dwa obozy. Jedni kpią z Kizo, że nie radzi sobie z językiem obcym i wypominają mu, że nawet nie potrafi poprawnie wymówić nazwy modelu zegarka (Rolex GMT-Master II "Rootbeer", wart ok. 87-92 tys. zł), który z dumą nosi na ręce. Inni z kolei bronią rapera, podkreślając, że Amerykanie czy Brytyjczycy też nie potrafią dogadać się w innym języku niż angielski.