Jelly Frucik serio się doigrał? TikTok banuje wszystkie jego konta: "horror"

"Laleczka Czuke jest za tobą" - chyba każdy chociaż raz słyszał ten ikoniczny tekst. Jelly Frucik szybko stał się fenomenem polskiego internetu, a wszystko za sprawą niecodziennych live'ów. Co się tam działo? Dosłownie wszystko. Twórca zyskał rozgłos dzięki swojej nadmiernej ekspresywności i niecodziennym zachowaniom. Prowadzenie transmisji na żywo z anglojęzyczną Sharon z minimalną znajomością języka, próba zjedzenia kostki do zmywarki, podpalenie włosów... Niektóre zachowania Jelly Frucika były po prostu niezbyt mądre, inne z kolei - faktycznie niebezpieczne. Gwoździem do trumny influencera okazał się wywiad w telewizji śniadaniowej, który został tak zmontowany, że ukazał wyłącznie jego "ciemną stronę", przedstawiając go publiczności jako kolejnego patostreamera.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jelly Frucik ma ogromny instynkt przetrwania i jak lew walczy o swoją markę osobistą oraz o widzów. Twórca zakłada nowe konta, licząc, że uda mu się odbudować zasięgi.

"Lecimy już na grubo i nie ma, że nie, jak będą blokować, to będziemy zakładać kolejne i kolejne, nie poddajemy się kochani!!!" - napisał na Instastory, podrzucając też link do profilu na TikToku.

Platforma nawet na nowych kontach uniemożliwia działalność Jelly Frucika. Filip pokazał widzom powiadomienie, które otrzymał w sprawie zablokowania prowadzenia transmisji na żywo. Powodem miało być pokazywanie treści o charakterze erotycznym, co sam twórca podsumował niefrasobliwie: "XDDD, już nawet beki nie można porobić, horror".