Jaś Dąbrowski jest bad boyem? Chciałby zagrać w ekranizacji "Hell"

Jeśli totalnie nie jesteście w temacie: "Hell" to "trylogia", licząca... siedem części. Pierwszy fikołek: odhaczony. W opisie książki czytamy, że "to zajmująca historia o toksycznych relacjach, próbie ucieczki od przeszłości i nauce obdarzania głębokimi uczuciami inne osoby". Nie zapowiada się to strasznie, prawda?

Zarzutów wobec "Hell" czytelnicy mają jednak wiele: zaczynając od tego, że akcja toczy się od imprezy do imprezy, po ubogie słownictwo i mnóstwo błędów. Książka jest napisana jak opowiadanie na lekcji j. polskiego w gimnazjum, kiedy uczniów ganiono za powtórzenia. W efekcie czego bohaterowie są określani jako "Ciemnowłosy", "Niebieskooka" itp. Bardzo... naturalnie. "Główna bohaterka ma syndrom sztokholmski i jest hipokrytką. [...] (W tej książce kolor oczu Nathaniela był wspomniany 45 razy)" - to jeden z komentarzy na stronie lubimyczytać.pl. Czarne tęczówki Nathaniela Sheya to już niemal skrzydlate słowa.

Czytelnicy zwracają też uwagę na liczne powtórzenia, wulgaryzmy oraz problematyczne idolizowanie wspomnianego Nathaniela Sheya: "typ jest toksyczny i strasznie agresywny i przemocowy" - możemy przeczytać kolejne krytyczne komentarze. Mimo tego Nathaniel Shey w jakiś sposób stał się crushem - co można zobaczyć choćby po liczbie "thirsty" editów na TikToku.

Oczywiście seria "Hell" jest ogromnym hitem, a jej autorka, Katarzyna Barlińska "Pizgacz", pierwszy milion zarobiła w wieku 20 lat.

Wszystko zaczęło się od tiktoka, na którym Sylwia Przybysz apeluje do Netfliksa... o ekranizację serii "Hell".

- Nigdy nie spotkałam się z książką, serią, z żadną historią, która byłaby tak dobrze wykreowana, w której bohaterowie byliby tak dobrze wykreowani, że mi ciężko jest uwierzyć, że ta historia nie stała się naprawdę. Ja naprawdę czuję, że ona się po prostu wydarzyła. [...] To ma taki potencjał na ekranizację, że brak mi słów" - powiedziała influencerka.

Każdy może oczywiście czytać, co mu się żywnie podoba - książki służą też dla rozrywki, nie ma potrzeby wprowadzać tam elitaryzmu. Aferka jednak się kręci, bo jednak "dobrze wykreowana historia i bohaterowie" i "Hell" totalnie się nie łączą. Bohaterowie mówią do siebie sztucznym językiem, cisną się ripostami jakby pisał je ChatGPT albo zostały zapożyczone z "Podręcznika dowcipnisia".

"Powiedziała mi wtedy, że lubi mnie, gdy jestem ludzki. Ludzki. Co k*rwa? Zawsze jestem ludzki, jestem człowiekiem" - powiedział czołowy bad boy, gangster Nathaniel Shey.

"Czy wy czytaliście kiedyś dobre książki? Jak widzę, ile epitetów pada w stronę tego marnotrawstwa drzew, to aż mi głupio za to pokolenie". "Znormalizujmy myślenie o naszej wypowiedzi przed otwieraniem ust". "Już wystarczy, że jest na papierze, nie marnujmy ekranów". "Ta książka to gniot, jest dużo więcej lepszych książek zasługujących na ekranizację niż to". "Na rany Chrystusa, tylko nie to". "Gdyby spróbowali zrobić ekranizację, to film trwałby z 25 minuty, bo mniej więcej na tyle pozwoliłaby akcja zawarta w tej książce". "Romantyzowanie toksycznych zachowań i nazywanie tej historii dobrze wykreowaną" - to tylko część krytycznych komentarzy pod filmem Sylwii Przybysz.

W dyskusję poniekąd włączył się Jaś Dąbrowski - prywatnie mąż Sylwii. "Popieram. Idę na casting na Nathaniela Sheya" - napisał. Czyżby w każdym facecie drzemał bad boy, bijący się pod klubami i biorący udział w nielegalnych wyścigach? Czy ten wzór męskości jeszcze nie zdążył się przetrzeć?

Wymiana zdań między małżonkami też mogłaby zostać pomiędzy nimi. Serio...