Branża erotyczna jako kultura? Zapadł kontrowersyjny wyrok
Polski przedsiębiorca zaskoczył skarbówkę, kiedy próbował uniknąć podatku VAT. Argumentował, że jego pokazy erotyczne to dzieła kultury. Sprawa trafiła aż do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Czy filmy dla dorosłych mogą być uznana za usługę kulturalną i zwolniona z VAT?
Branża erotyczna to jeden z najbardziej dochodowych sektorów gospodarki, a jej duża odnoga - pokazy na kamerkach online - cieszy się dużą popularnością. To "zasługa" takich serwisów jak OnlyFans, która umożliwia twórcom zarabianie na udostępnianych przez siebie materiałach poprzez system płatnych subskrypcji. Niektórzy zaczynający "karierę" w branży dla dorosłych, chwytają się różnych sposób, żeby zarobić na tym biznesie jak najwięcej - czasami dopisuje im szczęście w postaci korzystnego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Pewien przedsiębiorca postanowił zmienić charakter swojej działalności i spróbować sił w branży dla dorosłych. Zwykłe rozbieranie się przed kamerką opisał jako "wystawianie autorskich pokazów czy spektakli artystycznych o charakterze erotycznym na specjalnie do tego przeznaczonym portalu". Do tego celu planował zatrudnić aktorów, stworzyć scenariusz, choreografię. Chciał przekonać fiskusa, że jego materiały będą sztuką, a nie zwykłymi pokazami pornogr*ficznymi. W związku z tym liczył, że zostanie zwolniony z podatku VAT. Tłumaczył, że erotyka będzie w jego produkcjach pokazywana ze smakiem i kunsztem. Z kolei widzowie mają z nich czerpać wiedzę i satysfakcję.
Granica między sztuką a porn*grafią z perspektywy sądu
Fiskus nie zauważył we wniosku przedsiębiorcy motywacji do szerzenia kultury. Urzędnicy wyjaśnili, że intencją pokazu erotycznego jest pobudzenie seksualne i nie widzą w tym interesu publicznego, żeby ułatwić dostęp do takich treści poprzez zwolnienie przedsiębiorcy z VAT. Mężczyzna nie zgodził się z interpelacją. Zaskarżył ją i odniósł sukces. Sprawę rozstrzygały na jego korzyść zarówno Wojewódzkie Sądy Administracyjne (WSA) w Krakowie i Gliwicach, jak i ostatecznie Naczelny Sąd Administracyjny (NSA).
Sądy wskazały, że erotyka, obecna w literaturze, teatrze, filmie i sztuce (np. malarstwie), jest częścią kultury, a nagie obrazy nie są automatycznie porn*grafią, której celem jest wzbudzenie pożądania seksualnego. WSA w Krakowie zaznaczył, że przedstawienia skarżącego nie były porn*grafią ani nie miały ograniczeń wiekowych.
NSA ostatecznie potwierdził, że element erotyki w spektaklach artystycznych z choreografią, scenografią i grą aktorską nie dyskwalifikuje ich jako usługi kulturalnej. Podkreślił, że unijne przepisy dają państwom swobodę w definiowaniu istotnych elementów ich kultury, a kultura masowa (np. gra w serialach) także korzysta ze zwolnienia. Sąd zauważył, że erotyka i nagość są powszechnie obecne w sztuce, przywołując nawet przykłady z malowideł kościelnych (Kaplica Sykstyńska). Jednocześnie zaznaczył, że jego interpretacja nie obejmuje pornografii czy innych penalizowanych zachowań, które nie stanowią elementów kultury. Mimo dostrzeżenia cienkiej granicy, NSA uznał, że sporne widowiska z elementami erotyki są usługami kulturalnymi. Wyroki te są prawomocne.
Źródło: pro.rp.pl
Popularne
- Wojek pokłócił się z Książulem? "Niedługo dowiecie się, kim tak naprawdę jest ten gość"
- SmileLandia istnieje? Wyjaśniamy, o co chodzi w nowym trendzie
- Piosenki tworzone przez AI podbijają "Viral 50 - Polska". Wszystko przez poziom polskiej muzyki?
- Świetna wiadomość dla fanów Muminków. Pierwsza muminkowa kawiarnia otwiera się w Polsce
- Ikea wypuściła własne blind boxy. W środku m.in. ikoniczne rekiny-blåhaje
- Influencer podzieli się empatią. Pod warunkiem, że zapłacisz
- Zamknęli influencerów w więzieniu? Premiera "Eksperyment: Odsiadka" już za kilka dni
- Jarmark all inclusive? Płacisz raz - jesz i pijesz, ile chcesz
- Książulo zrobił to pierwszy raz. Dla reakcji kucharek było warto





