Dlaczego w tym roku nie obejrzę Oskarów? Nie, nie tylko dlatego, że są nudne
Oskary już zaraz, ale jakoś średnio nas to obchodzi. Dlaczego? Powodów jest kilka, choć pytanie, czy ta wielka, filmowa gala już się „skończyła”, wciąż pozostaje otwarte
Oskary. Mogą Was zupełnie nie interesować, możecie nawet nie wiedzieć, jakie filmy są w tym roku nominowane, ale mogę się założyć, że coś już o nich w tym roku słyszeliście. Po prostu nie da się ich ominąć, choćbyście pod nie wiem jak grubym kamieniem aktualnie żyli. Tylko nie wiem, jak Was, ale mnie Oskary w tym roku średnio obchodzą.
Podobne
- "Wszyscy moi przyjaciele nie żyją". Obejrzeliśmy nowy film z Julią Wieniawą, żebyście Wy nie musieli
- Oskary 2021 wręczone, nadzieja jeszcze nie umarła, choć cóż… było nudno
- Co nowego w maju na Netflixie? Uczta ze świeżych filmów i seriali
- Grudzień na Netflixie to NIE TYLKO "Wiedźmin". Na co jeszcze warto czekać?
- Netflix wjeżdża z bombą i zapowiada sześć POLSKICH produkcji na ten rok
W zasadzie to, czy ta wielka gala filmowa odbędzie się w tym roku ani mnie ziębi, ani grzeje. Są to są. Jakby ich nie było, to też bym nie płakała. Nie wiem, czy utożsamiacie się z moją obojętnością, ale wydaje mi się, że ten cały hype na Oskary od lat jest tak wielki, że w zasadzie trochę „wstyd” mówić, że ma się to gdzieś.
Ja przynajmniej już od miesiąca widzę wielkie odliczanie, wykreślanki, listy filmów i ludzi dzielących się swoimi przewidywaniami. I moje największe pytanie, gdy widzę to wszystko, brzmi: „po co?”.
No właśnie, po co?
Szczególnie, że w tym roku zostaliśmy pozbawieni największej przyjemności, jaka w ogóle wiąże się z tymi nagrodami, czyli chodzenia do kina. I proszę mi nie pisać, że mogę sobie to wszystko obejrzeć w domu. Nie mogę.
Nie mogę, bo po pierwsze nie wszystkie filmy są dostępne online (choć część owszem, Kuba je dla Was nawet zebrał), a po drugie - jeśli chciałabym zrobić to legalnie, to musiałabym mieć konta na wszystkich platformach streamingowych (nie mam).
Abstrahuję już od tego, że po prostu mi się nie chce. Po godzinach zajęć i wpatrywania się w ekran, mój mózg jest w stanie utrzymać jakiś poziom skupienia tylko na odcinkach „Przyjaciół”, których oglądałam już milion razy.
Wiecie, nic nie zastąpi kina, chociażby z tego głupiego powodu, że siedzenie w ciemnej sali jakoś ułatwia skupienie i minimalizuje zbędne bodźce – niech pierwszy rzuci kamieniem ten/ta, który_a nie zerkał_a podczas oglądania filmu w domu na telefon…
Gala jest po prostu nudna
Gdyby nawet udało mi się choć część tych filmów zobaczyć w kinie, to też nie będę Was oszukiwała – pewnie samej gali i tak bym nie obejrzała, bo najzwyczajniej w świecie jest po prostu nudna.
Nie zmieniła tego nawet odrobinę inna formuła tego wydarzenia tzn. usunięcie prowadzącego, bo rok temu, według oficjalnych danych, galę obejrzało zaledwie 23,6 mln widzów i jest to najniższy wynik w historii emisji. Ale tak szczerze - co można tam w zasadzie zobaczyć?
Wyuczone na pamięć mowy, z których może jedna jakkolwiek się wyróżni (i potem będziemy ją mogli zobaczyć na YouTube). Trochę nieśmiesznych żartów, trochę piosenek i bardzo, bardzo dużo „nic się nie dzieje”. Ostatnie rozdanie trwało prawie 4h! Kto to ogląda, ja się pytam?!
Jedyną, w miarę interesującą rzeczą, były Oskarowe stroje i ewentualne „wpadki”. A w tym roku? W tym roku wszystko będzie online, a umówmy się nikt z nas w domu nie chodzi w balowych sukienkach Diora. Także to wszystko, co zobaczymy, będzie jeszcze bardziej „sztuczne” niż zazwyczaj i jakoś te wszystkie kreacje stają się przez tę „sztuczność” mniej interesujące.
Wszystko takie przewidywalne
Czy poza zeszłoroczną wygraną „Parasite” cokolwiek Was zaskoczyło? Mnie średnio, aczkolwiek ten jeden, wymykający się schematowi wybór, bardzo doceniam i pochwalam. Myślę, że żeby ludzie znowu zaczęli oglądać Oskary, muszą się one trochę „uwspółcześnić” i nie mam tu na myśli wielkiej gali online.
Chodzi mi nawet o same nominacje i przyznawane nagrody. Coś w tym temacie na szczęście się powoli zmienia, ale powiedziałabym, że to raczej żółwie tempo. Czekam na taką galę, która po pierwsze nie będzie trwała miliona godzin, a po drugie zacznie się w niej uwzględniać i nagradzać mniejszości, a ze sceny powieje świeżością.
Żeby nie było, że tylko narzekam, to powiem tylko, że przynajmniej dzięki Oskarom łatwiej mi i pewnie nam wszystkim otworzyć się na kino „spoza bańki”. Czy gdyby nie zeszłoroczna nominacja dla „Parasite”, dowiedziałabym się o tym filmie i poszła na niego do kina? Pewnie nie. Także wiecie, jeszcze nie wszystko stracone.
Niemniej, jeśli Wy też nie rozumiecie tego całego, oskarowego szału, to wiedzcie, że nie jesteście sami. Jeśli nie widzieliście i nie zamierzacie obejrzeć żadnego filmu, to też się nie przejmujcie. Gdybyście jednak byli wiernymi fanami, to też w porządku, bardzo szanuję i podziwiam, że wciąż Wam się chce.
Patricia Arquette winning Best Supporting Actress
Ja pewnie w poniedziałek rano, chcąc, nie chcąc i tak dowiem się, kto wygrał, kto powiedział coś ważnego i z czego w tym roku można się pośmiać. Tyle mi wystarczy, bo szczerze - czy ta wiedza coś zmieni w moim życiu? Nie. Wciąż będę chciała zobaczyć „Obiecującą. Młodą. Kobietę.” w kinie i mam szczerą nadzieję, że wkrótce wszyscy będziemy mogli się spotkać w tych pachnących popcornem salach.
Popularne
- Chill Guy podbija internet. O co chodzi z wyluzowanym ziomkiem?
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Naruciak i Psycholoszka stracili pieska. "Nie wybaczę sobie nigdy"
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Podgrzej pizzę na PlayStation 5. Pizza Hut prezentuje nietypowy gadżet
- Genzie prezentuje: "100 DNI DO MATURY". Zapowiada się wielki hit?
- Sara James doświadczyła rasizmu? Jej wyznanie szokuje