Czego żałuje Quebonafide? Niesamowitej propozycji od BTS

Dla wielu idol. Legenda. Ikona. Quebonafide jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych osobowości nie tylko na polskiej scenie muzycznej, ale w sztuce tak w ogóle. Zasłynął zarówno kawałkami rapowymi, jak i performance'ami, którymi udowodnił, że jest artystą w pełnym tego słowa znaczeniu. Finałem tej niezwykłej kariery będzie ostatni koncert - a właściwie dwa - w ostatni weekend czerwca.

W 2025 r. Quebonafide ogłosił pożegnalne koncerty na PGE Narodowym. Pierwotnie miał to być jeden wyjątkowy występ, ale ze względu na ogromne zainteresowanie dodano drugi termin. Decyzja ta wywołała mieszane reakcje. Wielu fanów poczuło się rozczarowanych, ale mimo to bilety na oba wydarzenia rozeszły się błyskawicznie. To pokazuje, że Quebonafide wciąż budzi ogromne emocje i pozostaje jednym z najważniejszych artystów w Polsce.

Wywiadów - ale takich na serio - które Quebonafide udzielił u kresu swojej kariery, można zliczyć na palcach jednej ręki. Jednym z nich, a być może ostatnim, była rozmowa z Krzysztofem Stanowskim w Kanale Zero. Raper zdjął wszystkie maski i otworzył się przed widzami, opowiadając o swojej przeszłości, teraźniejszości i planach. Potwierdził, że ostatnie koncerty będą rzeczywiście ostatnimi okazjami, żeby zobaczyć Quebonafide na żywo. Ujawnił też wiele nieznanych faktów ze swojej kariery.

Jedną z bomb, które Quebonafide odpalił w Kanale Zero, dotyczyła czasów Taconafide. Okazało się, że raperzy mieli propozycję zostać ghostwriterami popularnego koreańskiego bandu:

- Mieliśmy kiedyś propozycję jako Taconafide, żeby zostać, i to jest szalone, ktoś pomyśli, że znowu jestem krętaczem z Ciechanowa, bo sam bym sobie nie uwierzył, żeby zostać ghostwriterami BTS. To dla wszystkich k-popowych fanatyczek, słuchajcie, była taka sytuacja - powiedział Quebonafide.

- Ale jak miałoby to wyglądać? Przecież to są zupełnie inne kultury - odparł Stanowski.

- Miało to wyglądać tak, że byliśmy w lokalu jakimś w Korei w Seulu, który okazało się, że właścicielem tego lokalu jest gość powiązany z managementem BTS. Zapytali się, czym się zajmujemy, zobaczyli te znaki, ja powiedziałem, że boję się ludzi z wykrzyknikami, więc na szyi wytatuowałem sobie znaki zapytania. I pokazaliśmy, że jesteśmy duetem rapowym z Polski. I pokazaliśmy "Tamagotchi", to leciało w klubie kilka razy - powiedział Quebo. To sprawiło, że on i Taco otrzymali propozycję pisania dla zespołu, jednak jej nie wzięli. Quebo do dzisiaj żałuje, że nie skorzystał z oferty.

Quebonafide podczas wywiadu poruszył też wiele innych wątków. Przyznał się trochę do swoich poglądów politycznych, mówiąc, że nie głosował w wyborach na Rafała Trzaskowskiego. Powiedział też, że ma skłonność do nadużywania leków, odrzucił lukratywną walkę we freak fightach. Dwa lata temu w życiu Quebo doszło do rodzinnej tragedii - odszedł jego ojciec. Jeśli jesteście fanami rapera, to rozmowa u Stanowskiego sprawi wam dużo satysfakcji:

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo