Prawdziwe ikony Gen Z? Ci artyści nie pozwolą o sobie zapomnieć

Gen Z, czyli pokolenie zmian i mediów społecznościowych. Nieszablonowe i kreatywne myślenie to już pewnego rodzaju standard dla przedstawicieli tej generacji. Duża część Zetek nie wyobraża sobie w przyszłości zostać korposzczurem. Nie lubisz swojej pracy? Rzuć ją. Niby prosta taktyka, ale dla starszych pokoleń przywiązanie i finansowa stabilność są nierzadko ważniejsze od przygody i spełniania marzeń.

Wśród Zetek jest masa artystów muzycznych. Nowe wyzwania i pole do wyrażania siebie przekonały sporą część przedstawicieli Gen Z, żeby spróbowali swoich sił w kreatywnej branży. Autentyczność to ich klucz do sukcesu. Nie zawsze musi być perfekcyjnie, żeby zbudować własną społeczność. Liczy się pomysł, odrobina szczęścia i pomocna dłoń bardziej doświadczonych osób. Nagły hype zazwyczaj jest chwilowy i bardzo ulotny. Ważne, żeby wciąż zaskakiwać siebie i fanów oraz rozwijać się na wielu płaszczyznach. Którzy z artystów Gen Z mają szansę zostać z nami na dłużej?

Gdyby wymienić wszystkich Gen Z artystów muzycznych, którzy robią TO dobrze, to lista sięgałaby podłogi. Postanowiłam wybrać kilka nazwisk, które według mnie szczególnie zasługują na uznanie. Zacznę od polskich gwiazd, bo uważam, że ci, mimo braku międzynarodowej sławy, zasługują na docenienie.

Oki - mówcie, co chcecie, ale chłopak naprawdę wymiata. Podkreślę, że piszę to z poziomu osoby, która kompletnie nie siedzi w rapie, ale jego zaangażowanie całkowicie mnie kupuje. Oskar już od samego początku kariery miał na siebie pomysł. Kolce na głowie, to tylko kropla w morzu spójnych elementów, które składają się na jego wyróżniający się wizerunek. Jestem też pod ogromnym wrażeniem jego występów na żywo. Tutaj działa autentyczność i kontakt z fanami, o których wcześniej wspominałam.

Sara James - jej pozytywna energia wręcz zwala z nóg. Mimo młodego wieku wie czego chce i stopniowo to realizuje. Sara ma niepowtarzalne flow, które widać i słychać zarówno w wywiadach, jak i na scenie czy w muzyce. To szalone, że 16-latka może być tak świadoma swojego głosu i predyspozycji. Myślę, że w przyszłości usłyszymy o niej niejednokrotnie.

Kathia - uwzględnienie artystki w zestawieniu to mój mały manifest, żeby jej twórczość dotarła do większej liczby osób. Myślę, że obecnie na polskiej scenie muzycznej nie ma piosenkarki z głosem potężniejszym od głosu Kasi. Głębia dźwięku i gracja, z jaką go wydobywa, rozwala na łopatki, a jej dojrzałe teksty naprawdę dają do myślenia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

girl in red - zaczynała od viralów na TikToku, a niedawno supportowała Taylor Swift. Szalone, jak bardzo jej kariera się rozwinęła. Muzyka Marie to comfot place dla wielu queerowych osób. Po raz kolejny myślę, że kluczem do jej sukcesu była autentyczność. Jestem absolutnie zachwycona tym, że koncerty girl in red nie są w żadnym stopniu reżyserowane. Podczas każdego mówi i robi coś innego - prawdziwa mistrzyni gadki. Oczywiście performance absolutnie nie ujmuje jej umiejętnościom wokalnym. Zarówno w streamingu, jak i na żywo radzi sobie równie dobrze. Odważyłabym się nawet powiedzieć, że w wersji live jej twórczość nabiera prawdziwego rozmachu.

Billie Eilish - wydawać by się mogło, że po wielkim i udanym debiucie, jej popularność ucichnie. Nic z tych rzeczy. Billie z każdą płytą jest coraz głośniejsza. Wszystkie z jej er mają w sobie coś fasonującego. To niesamowite, że mogła sobie pozwolić na wydanie krążka złożonego praktycznie w całości ze spokojnych ballad, a i tak nie schodzić z podium radiowych list przebojów. Jej najnowsza, "niegrzeczna" odsłona, zrobiła jeszcze większe zamieszanie w świecie muzyki i tylko potwierdziła, że Billie zasługuje na rozgłos.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Troye Sivan - mimo że ślizgiem załapał się do generacji Z, to uważam, że jest jej naprawdę godnym reprezentantem. Artysta na rynku muzycznym działa już od blisko dziesięciu lat. Wiem, że możecie pomyśleć "ale dinozaur". Nic z tych rzeczy. Troye zdobył spory bagaż umiejętności i naprawdę ma czym się pochwalić. Przez lata działalności, zamiast się wypalić, rozkwitł. Jego ostatni album był swojego rodzaju biletem do mainstreamu.