Kinga Banaś zdradziła szczegóły rozstania z Mortalciem. "Czułam się tragicznie"

Kinga Banaś zyskała popularność dzięki uczestnictwu w pierwszej edycji programu "Twoje 5 Minut". Szybko zdobyła sympatię widzów oraz samego Friza, co otworzyło jej drzwi do ekipowego świata. Nie zabrakło w nim jednak kontrowersji, również tych związanych z jej życiem prywatnym. W 2023 roku ogłosiła, że jest w związku z Patrykiem Baranem, znanym jako Mortalcio, jednym z ulubieńców fanów Genzie.

Związek influencerów był torpedowany przez hejterów, którzy obarczali Kingę winą za rozstanie Mortalcia z jego ówczesną dziewczyną - Wiktorią Bochnak "Kartonii". Para walczyła z nienawistnymi komentarzami, chętnie pokazywała się razem i zapraszała internautów do uczestniczenia w ich wspólnym życiu. Niemniej jednak, 15 stycznia br. Patryk i Kinga poinformowali, że podjęli decyzję o zakończeniu związku. Poprosili o uszanowanie prywatności, a ich komunikaty były uprzejme, pełne wzajemnego szacunku. Rozstanie z klasą - niektórzy influencerzy mogliby się od nich uczyć.

- My rozstaliśmy się jeszcze w tamtym roku. Rozstaliśmy się, słuchajcie, tak naprawdę dwa dni przed Nowym Rokiem, bo 30 grudnia i ja już mieszkałam sama... Pierwszą noc w tym mieszkaniu miałam z 4 na 5 stycznia, więc bardzo szybko udało mi się to ogarnąć, mieszkanie wynająć i tak dalej - powiedziała Kinga.

- Widziałam mnóstwo komentarzy, że widać, że spędziłam tego sylwestra bez Patryka, także tutaj macie odpowiedź. Rozstaliśmy się chwilę przed sylwestrem, ja w ogóle miałam na tego sylwestra nie iść, bo wiecie, to były pierwsze dni po rozstaniu i ja się czułam tragicznie, ale nie dość że mnie wszyscy wyciągnęli, to też stwierdziłam, że to jest nowy rok i trzeba w niego wejść pozytywnie - wyjaśniła influencerka.

Internauci w komentarzach zaznaczają, że mają ogromny szacunek do "tiktokowych detektywów", którzy snuli teorie o rozstaniu pary zanim Kinga i Patryk zdecydowali się wydać oficjalne oświadczenie. Wyrażają także swoje współczucie, pisząc, że "rozstanie w dzień przed sylwestrem to najgorsze, co może być".