Alarmują o masowych porwaniach dzieci. Policja puka się w czoło

Porwanie dziecka to jedna z najbardziej przerażających rzeczy, która może spotkać rodzinę. Temat budzi ogromne emocje i często trafia na pierwsze strony gazet czy najważniejsze pozycje w serwisach newsowych. Czasami jednak historie o porwaniach dzieci służą jedynie do siania paniki, nakręcania teorii spiskowych i wywoływania niepokoju społecznego.

W sierpniu w mediach społecznościowych zaczęły krążyć nagrania i posty, które sugerowały coś upiornego. W amerykańskim stanie Wirginia miało dochodzić do masowych porwań dzieci. Autorzy filmów na TikToku szerzyli historie, że w krótkim czasie zaginęły dziesiątki dzieci. Szczególnie wybiła się historia o sprzedawcy lodów, który rzekomo krąży nocą po miastach i wabi dzieci do furgonetki.

Panika przybrała tak duże rozmiary, że policja musiała zająć stanowisko w sprawie. Służby zaprzeczyły, że w Wirginii dochodzi do masowych porwań dzieci i poza wyssanymi z palca historiami z TikToka nie ma dowodów na istnieje takiego zjawiska. Nie ma też dowodów na istnieje furgonetki z lodami, która miałaby nocą porywać dzieci z ulic. Była to wymyślona historia, żeby nakręcić strach internautów.

Policja wyjaśniła, że liczba zgłoszonych zaginionych dzieci nie wzrosła, a nawet była poniżej średniej tygodniowej. Wiele z tych przypadków to dzieci, które uciekły z domu i które zazwyczaj szybko się odnajdują.

Władze zaapelowały, żeby korzystać z wiarygodnych źródeł informacji i nie udostępniać w sieci niezweryfikowanych treści. Fake newsy nie tylko zajmują cenny czas służb, ale i zwiększają poziom niepokoju w społeczeństwie.

Panika zbiegła się w czasie z premierą filmu "Zniknięcia". To horror, którego akcja dzieje się w małym miasteczku. Opowiada o tajemniczym zniknięciu siedemnastu uczniów z jednej klasy, którzy o godzinie 2:17 w nocy wstali z łóżek, opuścili swoje domy i zniknęli bez śladu. Film cieszy się ogromną popularnością i wywołuje sporo emocji w sieci.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo