Sunmi w Warszawie. K-popowe święto, na które zasłużyliśmy [RELACJA]
Koreańska wokalistka występem w stolicy rozpoczęła swoją trasę "GOOD GIRL GONE MAD". To była jej druga wizyta w Warszawie i sądząc po show, jakie dała, na pewno nie ostatnia.
Sunmi to jedna z największych gwiazd koreańskiego popu. Jeśli ktoś nie orientuje się, jak wielką gwiazdą jest ta koreańska piosenkarka, to mógł mieć niezłego mindfucka patrząc na to, co wyprawiało się w niedzielę pod stołeczną Progresją.
Podobne
- Jann podbija Wrocław. Show na światowym poziomie [RELACJA]
- "Bardzo Mała Żaba" na żywo? Tiktokowy hit wybrzmiał w Warszawie
- Gdzie jest Pitbull? Koncerty, na które czekają Polacy
- Inside Seaside - dlaczego festiwal w listopadzie to świetny pomysł? [RELACJA]
- Live Nation ogłasza artystów. Loreen wystąpi w Warszawie
Sunmi w Progresji. Kolejka i numerkowanie
Warszawski klub był oblegany już od samego rana. Nie zabrakło małej inby z kolejką, bo to przecież Polska. W wielkim skrócie: ktoś wymyślił sobie "numerkowanie", niestety zapomniał uzgodnić to z organizatorami. Zgadnijcie, jak to się skończyło…
Samo wejście na koncert przebiegło o dziwo całkiem sprawnie. Fanów zaczęto wpuszczać zgodnie z planem o godzinie 18:00. Ja przyszłam pod Progresję około 17:00. Przed sobą miałam cały tłum ludzi:
Domyślam się, że za mną tłum był równie duży. Bilety na koncert zostały wyprzedane, łatwo więc obliczyć, że pod klubem musiało stać blisko 2 tys. osób. Na szczęście, zarówno sprawdzenie biletów, jak i kontrola torebek oraz plecaków, było na tyle sprawne, że o 18:00 z hakiem byłam już w sali. Jakimś cudem znalazłam się klika metrów przed sceną - zważywszy na to, że niektórzy stali od rana, żeby być jak najbliżej, uważam to za sukces.
Show rozpoczęło się punktualnie o godzinie 19:00 i było to jedno z moich najlepszych koncertowych doświadczeń. Naprawdę. Nie spodziewałam się aż tak dobrego vibe’u i interakcji z publicznością. To nie było mechaniczne odklepanie setlisty i naura, jak to często niestety bywa, a autentyczne połączenie artystki z publiką.
Polska publiczność jeszcze nie do końca przywykła do tego, iż światowe gwiazdy koncertują w Warszawie i zawsze dają z siebie wszystko. Nie inaczej było w przypadku fanów Sunmi. Koncerty koreańskich gwiazd w Europie też przecież nie są codziennością.
Polscy fani Sunmi dali z siebie wszystko
Powiem szerze, że mam już swoje lata i nie do końca wiedziałam, czego spodziewać się po tak młodej publiczności. To nie jest jakiś przytyk. Faktem jest, że na koncercie znalazły się bardzo młode osoby z rodzicami. I co? Chyba pierwszy raz w życiu nikt mnie nie podeptał.
Może dlatego, że większość publiki stanowiły dziewczyny mojego wzrostu? To chyba nie to, bo zdarzało mi się doświadczyć totalnego bydła i braku poszanowania jakichkolwiek granic na jednym z koncertów nad Wisłą, a wtedy też sporą część publiczności stanowiły młode dziewczyny. A tutaj? Pełna kultura, wsparcie dla osób, dla których był to pierwszy koncert w ogóle. Zero chamstwa, a powiedziała bym nawet, że wręcz przeciwnie. Jeśli to są te "straszne k-popiary" z Twittera to naprawdę xD.
Wbrew obiegowym opiniom b00merów, "gen Z" potrafi się bawić na koncertach. Przynajmniej na tym. Owszem, smartfony były w ruchu, ale nie na tyle natarczywie, żeby zasłaniać innym widok na scenie. Prawie wszyscy znali teksty piosenek i darli się wniebogłosy.
Duchota w Progresji. Czy Warszawa doczeka się kiedyś porządnej hali koncertowej?
Niestety, poziomem do tego wydarzenia nie dostosował się sam klub. To był mój kolejny koncert w Progresji, gdzie prawie nie zeszłam na udar. Klimatyzacja i wentylacja w tym miejscu to jest okrutny żart. Owszem, coś tam na górze wieje, ale to jest "bare minimum", żeby ludzie nie popadali jak muchy.
Co wrażliwsze osoby musiały opuszczać salę, bo po prostu było duszno i gorąco. Sama gwiazda wieczoru ociekała potem, o czym nawet wspomniała. Dużym plusem dla - w sumie nie wiem kogo, ale domyślam się, że staffu samej Sunmi - była darmowa woda podczas występu, którą w pewnym momencie ktoś zaczął podawać spod sceny.
A propos wody. Niestety muszę odnotować tutaj pewną sytuację, która sprawiła, że coś we mnie pękło. Otóż do Progresji, jak chyba podczas każdego zamkniętego wydarzenia, nie można wnosić swojej butelkowanej wody. Słabe, wiem. Ale najbardziej dobił mnie widok osób, które zamiast położyć te butelki pod murek, wylewały wodę na chodnik… Jak już musicie wylewać wodę, to może warto zrobić to na trawnik? Tak jakby mamy suszę i w ogóle…
Marzeniem byłoby, żeby każdy miał wodę w cenie biletu. Nadmienię, że najtańszy bilet kosztował prawie 300 złotych.
Pomijając to przykre wydarzenie, samo show na pewno pozostanie w mojej pamięci jako jedno z najciekawszych koncertowych doświadczeń. Gdy spontaniczne kupowałam bilet, nie wiedziałam, czego się spodziewać. Nie jestem wielka znawczynią k-popu. Po prostu wyjątkowo lubię Sunmi, a po tym koncercie moja sympatia do niej wzrośnie o jakieś 500%. Dziewczyna dała fanatyczny występ i pokazała, że będąc światową gwiazdą, można być po prostu miłą i niezblazowaną osobą.
[MV] SUNMI (선미) _ Heroine (주인공)
Popularne
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Chill Guy podbija internet. O co chodzi z wyluzowanym ziomkiem?
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Naruciak i Psycholoszka stracili pieska. "Nie wybaczę sobie nigdy"
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw