Kasia Walentynowicz: estetyka w służbie edukacji
Ilustracje do książek, gry planszowe, ubrania, wystawy w kraju i za granicą – ilustratorka i projektantka graficzna Kasia Walentynowicz na nadmiar wolnego czasu nie narzeka. Jak udaje jej się wszystko spiąć? Talent i pasja to jedno, ale w tym zawodzie ważna jest także dobra organizacja.
Ilustracje Kasi Walentynowicz zdobią najpiękniejsze książki dla dzieci. Doceniają je nie tylko polscy czytelnicy ("Coś i nic" zostało uznane Najlepszą Książką Dziecięcą 2020 roku w konkursie Empiku "Przecinek i Kropka"), ale też ci z zagranicy. Ilustrowane przez artystkę książki są tłumaczone na język hiszpański, francuski, rosyjski, chiński i koreański.
Kasia Walentynowicz jest także autorką ilustracji do wszystkich edycji festiwalu filmowego Kino Dzieci, identyfikacji i materiałów dla miejsca edukacji rodzinnej U Króla Maciusia w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN oraz druków edukacyjnych dla Muzeum Narodowego w Warszawie – stworzyła te projekty razem ze studiem Homework. Tworzy też projekty dla Muzeum Fryderyka Chopina czy Cricoteki. Jest również współzałożycielką marki gier planszowych "Zagrywki".
Tyle tytułem wstępu. Kasi Walentynowicz w encyklopedyczne ramy włożyć się nie da, potrzebujemy nieco więcej przestrzeni, by zarysować tę jakże interesującą sylwetkę.
Niedoszła pani doktor
Ciekawe są już początki artystki. Uczennica iławskiego liceum i córka lekarzy długo była przekonana, że biol-chem i medycyna to najsłuszniejszy kierunek jej dalszego rozwoju. Traf jednak chciał, że pewnego dnia w jej ręce wpadła "Filipinka" (nie wszyscy pewnie ją pamiętają, bo ostatni numer, wydawanego od 1957 roku czasopisma dla dziewcząt, wyszedł w 2006 roku). Kasię zainteresował wywiad z dziewczyną studiującą grafikę na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
– To było dla mnie niesamowite odkrycie. Nagle poczułam, że też chciałabym się kształcić w tym kierunku, że ten zawód daje ogromne możliwości, a studia na ASP to musi być przygoda życia. Wtedy zmieniłam dotychczasowe plany i zapisałam się na kurs przygotowawczy. Co tydzień w piątek wsiadałam w pociąg i gnałam 200 km do Warszawy, gdzie spędzałam weekend – wspomina Kasia.
Kolejny przełom nastąpił już na studiach. Jeden z profesorów malarstwa zauważył, że choć wszyscy jej koledzy malują na płótnie, to studentka sięga po małe kartoniki i tworzy coś, co wygląda jak ilustracje do gazet. Zasugerował wtedy, że powinna wysłać próbki swoich prac do kilku redakcji. Wysłała. Do co najmniej dwudziestu…
– Pierwszą gazetą, która się odezwała i w której mogłam zilustrować artykuł na całej rozkładówce, była "Machina". To było dla mnie spełnienie marzeń – przyznaje.
Od razu po studiach zaczęła pracować w zawodzie. Przez chwilę w magazynie "HIRO", gdzie odpowiadała za skład kolejnych numerów, a następnie w studiu graficznym Homework, które – jak sama mówi – nauczyło ją projektowania, stało się jej trampoliną do dalszego rozwoju i wyznaczyło kierunek twórczości. Dziś Kasia Walentynowicz prowadzi własną działalność, ale nadal z radością współpracuje z Asią Górską i Jerzym Skakunem ze studia.
– W pewnym momencie zapragnęłam stworzyć własny produkt. To wtedy założyłyśmy z przyjaciółką Magdą Stadnik Zagrywki, firmę produkującą gry planszowe. Wspólnie stworzyłyśmy osiem gier. To było memory, puzzle i gry karciane. Wszystkie dotyczyły zwierząt, w tym gatunków chronionych, zagrożonych wyginięciem i takich, które posiadają niezwykłe cechy. Zależy mi, by tworzyć rzeczy, którym towarzyszy ważne przesłanie, które dotykają istotnych społecznie tematów. Takie, które są nie tylko estetyczne, ale mają też edukacyjną wartość – zdradza Kasia.
Dziś nad kolejnymi grami graficzka pracuje już sama.
Z laptopem na kanapie
Choć w rysunkach artystki nie brakuje szaleństwa, sama jest bardzo uporządkowana. Rytm pracy wyznaczają godziny funkcjonowania żłobka, do którego chodzi jej córka. Codziennie rano artystka przemierza na piechotę kilka kilometrów – taki spacer dobrze robi dla głowy. Jej biuro mieści się w trzypoziomowym domu jednorodzinnym na Ochocie. Przestrzeń wynajmuje ze znajomymi.
– W pracy spędzam sześć, siedem godzin. To bardzo intensywny czas. Na raz prowadzę kilka projektów, co sprzyja kreatywności. Gdy w danym momencie i temacie nie mam pomysłu, gdy dopada mnie twórczy zastój, sięgam po kolejny. To mnie wyzwala – przyznaje Kasia. I dodaje: – Najfajniejsze w tej pracy jest to, że każdy z tych projektów jest z innej dziedziny. Cenię też sobie pracę z ludźmi z kultury. To prawdziwi pasjonaci, którzy zarażają innych swoją energią. Uwielbiam też, gdy coś, co zaprojektuję, ożywa, na przykład książka z moimi ilustracjami służy komuś latami.
Wszystkie swoje prace Kasia Walentynowicz najpierw rysuje na papierze, korzystając z cienkopisów, kredek czy farb, a następnie skanuje i obrabia komputerowo. Siadając do rysowania, często sięga też po zdjęcia z natury, które wyświetla na ekranie komputera. Sprzęt w jej pracy odgrywa więc kluczową rolę. Ostatnio artystka testowała stylowy ASUS Vivobook Pro 15 OLED napędzany najnowszym procesorem Intel 11. generacji, wyposażony w kartę graficzną NVIDIA GeForce RTX 3050, z maksymalnie 16 GB pamięci oraz dyskiem SSD o pojemności 1 TB.
– Ten komputer ma doskonały system chłodzenia. Dwa wentylatory sprawiają, że mogę się z nim spokojnie położyć na kanapie i popracować nad ilustracją w domowym zaciszu – mówi Kasia.
Wiele możliwości stwarza też 15-calowy ekran NanoEdge OLED o rozdzielczości 1920x1080 oraz 100-procentowym pokryciu przestrzeni barw DCI-P3, co sprawia, że kolory są bardzo żywe i charakteryzują się większym bogactwem odcieni. – Kolory są tak intensywne i doskonale odwzorowane, że prezentując projekt klientowi, nie mam wątpliwości, że widzi dokładnie to, co zaprojektowałam i co otrzyma po wydruku np. w kolorach Pantone lub w druku pigmentowym. Gwarantuje to certyfikat PANTONE® Validated. Co więcej, głęboka czerń sprawia, że prezentowane przedmioty wyglądają realistycznie. Nie muszę już na spotkania zabierać moich gier, wystarczy, że mam ważącego niewiele ponad 1,6 kg Vivobooka – cieszy się artystka.
Zdaniem Kasi Vivobook Pro 15 OLED doskonale sprawdzi się jako podstawowe narzędzie pracy twórców, którzy są na początku zawodowej drogi. – Zaczynając przygodę z grafiką czy ilustracją, nie ma konieczności inwestowania od razu kilkunastu tysięcy złotych w sprzęt, na przykład na czas studiów. Przez okres studiów ja projektowałam tylko na laptopie, dopiero później sięgnęłam po komputer stacjonarny – sugeruje Kasia.
Must have by Kasia Walentynowicz
Artystce nie brakuje pomysłów. Inspiracji do pracy dostarcza jej każdy dzień.
– Staram się wychwytywać pewne niuanse. Często robię zdjęcia czegoś interesującego, co w przyszłości może mi się przydać. Zapisuję też luźne pomysły w notatkach w smartfonie. I cały czas staram się poszerzać swoją wiedzę. Pracując np. dla Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, dużo czytam o kulturze żydowskiej, o konkretnym święcie. To bardzo pomaga w kreacji – zdradza Kasia.
W pracy grafika na pewno potrzebna jest wyobraźnia. Ważna jest także umiejętność zarządzania projektem, uporządkowania strumienia myśli, także po stronie zleceniodawcy i ubrania ich w spójną graficznie formę. – Czasem trzeba zrobić kilka kroków w tył i na spokojnie zastanowić się, czy odbiorca będzie tym zainteresowany. Staram się szeroko patrzeć na każdy projekt. I choć jestem tylko trybikiem, elementem, to myślę o całości. Zdarza mi się coś podpowiedzieć autorom tekstu, sama także jestem otwarta na sugestie – zapewnia.
Projekty Kasi często zyskują drugie życie. Tak było w przypadku ilustracji z gier memory i puzzli, które trafiły na ubrania marki Medicine. Tak powstała kolekcja Kasia Walentynowicz i Zagrywki x Medicine.
Ilustracje i plakaty Kasi Walentynowicz były prezentowane na wystawach m.in. w Japonii, Korei Południowej, Chinach, Tajwanie, Włoszech czy Francji. Artystka ma też na swoim koncie sporo nagród, w tym trzy statuetki Must Have przyznane przez Łódź Design Festival najlepiej zaprojektowanym produktom w Polsce (za serię gier "Zagrywki" razem z Magdą Stadnik, grę "Psiechadzka" oraz książkę "Kamasutra kociego snu").
– Te wyróżnienia są dla mnie ważne. Projektanci chyba tak już mają, że czasem powątpiewają w siebie. Mnie także zdarzają się kryzysy. Wtedy pytam samą siebie, czy zmierzam w odpowiednim kierunku. Każda nagroda jest w jakimś stopniu tego potwierdzeniem. To mnie napędza do dalszej pracy – zapewnia Kasia.
Wszyscy twórcy potrzebują wszechstronnego sprzętu, który idealnie dopasuje się do ich wymagań. Wychodząc im naprzeciw, ASUS stworzył wyjątkową linię laptopów dla osób kreatywnych. Można w niej znaleźć urządzenia, które łączą mocne podzespoły, świetny design i innowacje. Więcej informacji na ich temat znaleźć można tutaj.
Prace Kasi Walentynowicz można zobaczyć na jej stronie: https://kasiawalentynowicz.com/.
- Czy hybrydy na paznokciach są bezpieczne? Naukowcy alarmują
- Laluna wraca do walk w Fame MMA. "Gdzie jest Nitro i Wardęga?"
- Czekolada z robakami we Wrocławiu. "Dostajemy pogróżki"
- "Twoje 5 Minut 2". Kim są uczestnicy? Podglądamy ich social media
- Czy Kim Kardashian naciąga fanów na produkty Skims?
- Serial "Na dobre i na złe" TVP2 wzoruje się na dramie Fagaty?
- Hot Chip Challenge. Gastrolog: "To rodzaj masochizmu" [WYWIAD]
- DIOZ odebrał Danielowi Magicalowi psa. "Zaniedbany i chory"
- Mąka ze świerszczy w polskich sklepach. Ekożywność przyszłości?